Podróż do Piły i z powrotem…

Autor: Redakcja 25/05/2015 08:56

Na początku warto poświęcić kilka linijek relacji Wolnym Ludziom. Wszystko zaczęło się tuż po godzinie 19 przy chylącemu się ku zachodowi słońcu. Na scenie pojawiło się ośmiu muzyków z niesamowicie pozytywnym przesłaniem i zabrało nas w piękną muzyczną przygodę. Świetny głos Kamila Sewerzyńskiego urzekał w takich kawałkach jak: To nie tak, czy Nic nie zatrzyma mnie. Z początku przy barierkach nie było nikogo, ale po dwóch-trzech utworach pod sceną pojawiło się sporo bujających się osób. Nie obejrzeliśmy, a niestety już było po występie. Cóż takie prawa koncertów… Muszę się wybrać na pełnoprawny występ Wolnych Ludzi.

Grabaż wraz z ekipą zainstalował się na scenie tuż po godzinie 20. Zaczęli od wielkiego hitu Dzień dobry kocham Cię. Publiczność od pierwszych taktów dała się porwać do energicznej zabawy. Przy ostrzejszych kawałkach pogo rozkręciło się samo. Niesamowita energia niosła się przez cały wieczór po amfiteatrze. Sam Grabaż później na Facebooku chwalił naszą miejscówkę. Możemy być dumni, ale żeby tam było jeszcze więcej imprez z prawdziwego rockowego zdarzenia.

Co Strachy jeszcze nam zaserwowały? Dla publiczności nie miało to chyba większego znaczenia, znała właściwie każdy kawałek. Wszyscy śpiewali chóralnie Moralne saltoOstatni – nie widzisz końca stawki, czy Czarny chleb i czarna kawa. Miodzio, tak w charakterystyczny dla siebie sposób Grabaż skomentował, to co działo się w kieleckim amfiteatrze. Pewnie tak mówi niemal w każdym mieście, ale jednak miło usłyszeć takie słowa. Pokazaliśmy także jak „pięknie podnosimy łapki do góry” i klaszczemy. Kumulacja energii nastąpiła tuż przed końcem koncertu. Do czerwoności rozgrzały publikę kawałki: Żyję w kraju i Raissa. I co koncert miał się skończyć? Nic z tych rzeczy.

Zobacz zdjęcia z koncertu

Bis był oczywiście naturalną sprawą. Usłyszeliśmy między innymi: ostrzejsze Twoje oczy lubią mnie, czy spokojniejsze Hej kobieto (Figazmakiem). Cóż mogło zostać na koniec? Największy przebój Strachów na Lachy, czyli ballada o pewnym mieście w Wielkopolsce:
Oto historia z kantem
Co podwójne ma dno,
Gdyby napisał ja Dante,
To nie tak by to szło…
Pięknie się śpiewało wspólnie z Grabażem, ale cóż wszystko, co fajne i ciekawe mija bardzo szybko.

W ostatnim czasie w kieleckim grodzie koncertów jest pod dostatkiem. Jednak chodząc z jednego na drugi zlewają się one człowiekowi i po pewnym czasie się mylą. Ten jednak zapamiętam na długo. Może jestem fanem Grabaża i jego twórczości, ale zaserwował on nam wraz z kapelą roz…dól na konkretnym poziomie. Teraz czas na wizytę w Kielcach drugiego kultowego zespołu Grabaża, czyli Pidżamy Porno. Kiedy oni ostatni raz grali w stolicy regionu świętokrzysiego? 2004, 2005… nie pamiętam dokładnie, ale na pewno było to bardzo dawno temu.