
Alcoholowy Woor
Niewiele ponad rok wcześniej zagrali w tym samym miejscu, podbijając serca publiki, solidnym, ponad dwu godzinnym koncertem, na który składały się największe przeboje legendarnej, amerykańsko-duńskiej kapeli.
Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła się w oczy zaraz po przybyciu na miejsce tegorocznego występu była zdecydowanie wyższa niż w roku ubiegłym frekwencja. W większości ubrane na czarno, długowłose postacie wiedziały dokładnie, dlaczego oraz dla kogo zjawiły się tego wieczoru w Woorze, z czym poprzednim razem bywało różnie. Sam zespół zadowolony z tak ciepłego przyjęcia nie unikał kontaktu z fanami zarówno przed jak i po koncercie.
Skupmy się jednak na najważniejszym wydarzeniu wieczoru, czyli samym koncercie. Punktualnie o godzinie 20, z głośników popłynęło intro The Ecstasy of Gold autorstwa Ennio Morricone, które od blisko trzydziestu lat otwiera występy samej Metalliki. Zaraz po ostatnich dźwiękach słynnej Gorączki złota na scenie pojawili się bohaterowie wieczoru, czyli Alcoholica w składzie: Sasim, Harry, Misiek oraz Kenda.
Zespół zaprezentował utwory ze wszystkich studyjnych płyt Metalliki z wyjątkiem albumu St. Anger. Nie zabrakło ciężkich, wolnych utworów jak Sad But True, klasycznych metalowych hymnów pokroju Seek & Destroy czy Master of Puppets, ani także ballad, które reprezentowały Nothing Else Matters oraz Turn the Page. Jednakże lwią część setlisty stanowiły utwory szybkie, dynamiczne z thrash metalowego okresu twórczości Metalliki. Wśród nich warto wspomnieć o świetnie zagranych Battery, Damage, Inc., No Remorse czy Hit the Lights. Fani bardziej klasycznego heavy metalu mieli okazję bawić się przy dźwiękach Ain’t My Bitch, Wasting My Hate czy Enter Sandman. Jednym słowem, dla każdego coś miłego. Po ponad dwóch godzinach, w ciągu których Alcoholica zaprezentowała 27 utworów, przyszedł czas pożegnań. Zespół długo dziękował kieleckiej publiczności rozdając kostki gitarowe oraz setlisty, a także zapowiedział rychły powrót do Kielc.
Po zejściu ze sceny członkowie kapeli długo jeszcze rozdawali autografy oraz robili sobie wspólne zdjęcia z fanami. Tym razem organizacja samej imprezy stała na wyższym poziomie niż poprzednio. Otwarta szatnia, gdzie można było za niewielką opłatą zostawić ubranie, sprawna sprzedaż biletów oraz wpuszczanie do klubu, czy zawczasu ustawione barierki pod sceną, to główne organizacyjne plusy, jakie wpadły mi w oko. Co do zastrzeżeń można jedynie je mieć do jakości nagłośnienia, które czasami szwankowało.
Podsumowując, drugi występ Alcoholiki w Kielcach można uznać za naprawdę udany. Nikt z obecnych nie powinien być rozczarowany listą zagranych utworów, długością koncertu czy umiejętnościami zespołu, który niezwykle wiernie odgrywał znane utwory „Czterech Jeźdźców”. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że na następny występ sympatycznej ekipy ze śląska w naszym mieście nie będziemy musieli długo czekać.
Tweet