Tamten wieczór należał do Woora. Zazwyczaj stronię od słodzenia i wazeliniarstwa, ale to trzeba powiedzieć głośno i dobitnie – koncert Kabanos i Zacier udał się organizatorom bezapelacyjnie. I nie ma chyba nikogo, kto byłby innego zdania.

Już na początku występu formacji Zacier w Woorze było tłoczno. I o dziwno, nie tylko przy barze, ale również przy samej scenie. Chłopaki z Warszawy zagrali m.in. Kebab w cienkim cieście, Ojciec, wódka na stół, czy Zabrali nam jaja.

Zobacz zdjęcia z koncertu

Przez cały ich występ towarzyszyło mi niedowierzanie, banan na twarzy i myśl: Ja pierniczę! Natomiast w momencie, gdy usłyszałam ze sceny entuzjastyczne pytanie: Czy słyszeliście o takich ssakach leśnych jak, tirówki? Czy są na sali tirówki? Stwierdziłam, że po primo nic już nie jest mnie w stanie zdziwić, a po secundo: Chyba potrzebuję piwa.

Po występie kapeli Zacier można stwierdzić, że stawia ona przede wszystkim na humorystyczne teksty, wyśmiewanie absurdalnej, polskiej rzeczywistości i szokowanie tematyką utworów. Duży ukłon w stronę grupy i szeroki uśmiech z mojej strony.

Co do występu Kabanosa, był…. na pewno inny niż Zacier. Można było na żywo usłyszeć takie kawałki jak: Czołg, Zupa kalafiorowa, Jagoda, Klocki, Baba i Dziad, czy Baleron.

Jakby tu krótko określić koncert Kabanosa? Rozpierducha i to konkretna. Wokalista, chyba stwierdził, że występy na scenie to dla niego za mało, bo szybko wdrapał się na nagłośnienie, potem na bar, a na koniec wylądował na plecach jednego z fanów.

Publiczność miała zamiar pozbyć się barierek, wszędzie latały włosy, a pot lał się strumieniami zarówno z publiczności, jak i z zespołu.

Reasumując, w sobotni wieczór dopisało tak naprawdę wszystko. Zespoły zagwarantowały publiczności dużą dawkę mocnego, rockowego grania, ta z kolei odwdzięczyła się frekwencją i żywotnością. Organizatorzy dopilnowali, żeby wszystko odbyło się bez obsuwy i problemów. Oby wszystkie koncerty w Kielcach były takie, jak sobotni.