
Piotrek z Wołowa i Cezary z Gliwic
Gdy na scenę wyszedł Peter J. Birch (Piotr Jan Brzeziński) – z długą brodą, we flanelowej koszuli, z harmonijka i gitarą – pewnie wiele osób zdziwiło się, że ten muzyk wyglądający jak dojrzały 50-latek, ma zaledwie 22 lata. Jeszcze większe zdziwienie ogarnęło fanów, gdy okazało się, że to Polak, który pochodzi z Wołowa. Wokalista zaczarował publiczność reprezentując zamiłowanie do muzyki w stylu american folk nie tylko wyglądem, ale także głosem. Peter J. Birch mimo młodego wieku koncertował już w wielu miejscach Europy, także na uznanych festiwalach jak Open’er czy OFF Festiwal. Na koncercie w Kielcach promował swój debiutancki album When The Sun’s Risin’ Over The Town. I co tu dużo mówić, jak ktoś jeszcze nie słyszał Petera to naprawdę warto.
Koncert CeZika, a właściwie pochodzącego z Gliwic Cezarego Nowaka, był tym, na co każdy czekał z niecierpliwością. No i chyba nikt nie czuł się zawiedziony, bo występ popularnego Cezika obfitował w wiele atrakcji. Muzyk na żywo „kleił nuty”, choć dla tych, którzy nie widzieli co wyprawia pod stołem, mogło się wydawać, że śpiewa z playbacku. A chodziło o nagranie prostych dźwięków i późniejsze zapętlenie ich. W ten sposób Cezik, będąć zupełnie sam na scenie, grał za cały zespół.
W bardzo prosty sposób obnażył też wartość jaką mają zagraniczne piosenki, które są hitami w dyskotekach, śpiewając ich dosłowne tłumaczenie po polsku, co nie raz wywoływało salwy śmiechu na widowni. Oczywiście nie zabrakło jazzowej wersji przeboju zespołu Weekend Ona tańczy dla mnie. Ciekawym punktem była piosenka Forfiter blues, kiedy to dwoje ochotników zostało przebranych za krokodyle. Okazali jednak dużą sympatię do muzyka i nie zaatakowali go tak, jak to było w znanym wszystkim nagraniu, którego swego czasu było hitem Youtube. I w nagrodę dostali od Cezika upominki w płynie ;-). Mimo, iż na scenie CeZik był sam, to usłyszeliśmy też wykonanie utworów w duecie: z Czesławem Mozilem i dużo poważniejsze z Melą Koteluk. Niezbędnym rekwizytem okazał się w tym przypadku projektor.
Niezaprzeczalnie największym hitem okazała się piosenka Krzysiu, kiedy to w śpiew włączyła się cała publiczność Pałacyku, a nawet poważne dotąd starsze panie nie mogły powstrzymać się od śmiechu. Zupełnie inaczej było, kiedy muzyk zaśpiewał utwór Co to za pedał?, ułożony z negatywnych komentarzy na jego temat, co tylko pokazuje ogromny dystans do siebie, jaki ma CeZik. Wtedy nikt nie włączył się w śpiew, mimo łatwo wpadającej w ucho melodii. To świadczy jak oddanych fanów ma CeZik w Kielcach! Koncert zakończył się chóralnie odśpiewanym hitem Nie, nie boję się.
Kto nie był niech żałuje, a kto był pewnie nie może doczekać się następnego razu. Bo CeZik na żywo jest chyba jeszcze lepszy niż w Internecie!
Monika Frąk i Michał Filarski
Tweet