
Acid Drinkers zagrali w Woorze
Sobotni, thrash metalowy wieczór w Woorze rozpoczęła pochodząca z Oławy Lecznica Stałych Doznań w składzie: Marcin Żudrak, Aleksiej K, Michał Pawlak oraz Mateusz Bagiński. Chłopcy zaprezentowali się naprawdę dobrze. Dali mocny, energetyczny koncert, którym porwali do wspólnej zabawy kielecką publikę. Szkoda jedynie, że zaczęli grać wcześniej niż było to planowane i nie wszyscy mieli okazję uczestniczyć w ich występie od samego początku.
Równie szybko na scenie pojawili się bohaterowie wieczoru. Tuż po godzinie 20:30 z głośników popłynęło charakterystyczne intro i na Woorową estradę weszli legendarni „Acidzi”. Zaczęli ostro od Anybody Home??!!, In a Black Sail Wrapped oraz Kill The Gringo. W połowie ostatniego z wymienionych kawałków doszło do pewnej niespodzianki. Mianowicie po raz pierwszy tego dnia wysiadło zasilanie. Wymuszona przerwa nie osłabiła jednak ani entuzjazmu kieleckich fanów ani determinacji samego zespołu, który po wznowieniu występu zaczął grać jeszcze bardziej intensywnie.
Niestety jak się miało okazać nie była to jedyna tego dnia awaria. Zasilanie płatało figle jeszcze parokrotnie. Na szczęście zgromadzona w Woorze publika przyjęła to ze zrozumieniem i przymrużeniem oka. Problemy techniczne nie wybiły z rytmu także Titusa, który zapowiedział, że dokończą koncert, nawet gdyby musieli zagrać akustycznie.
Podczas sobotniego koncertu świetnie wypadły nie tylko klasyki pokroju Slow and Stoned (Method of Yonash), The Joker, Drug Dealer czy I Fuck The Violence (I’m Sure I’m Right), ale także materiał z najnowszego albumu Acid Drinkers. Niesamowicie zabrzmiały również covery. Black Magic Slayera, N.I.B. Black Sabbath oraz Hit the Road Jack Raya Charlesa porwały do wspólnej zabawy całą publiczność.
Nie licząc wspomnianych wcześniej kłopotów z zasilaniem impreza od strony nagłośnienia stała na najwyższym poziomie. Ostro i dynamicznie brzmiały szczególnie gitary oraz perkusja. Bas również przyjemnie pulsował w tle nadając całości odpowiedniej głębi. Jedynie czasami zdarzały się drobne problemy z wokalem, który w gąszczu innych dźwięków lekko się rozmywał. Na szczęście zawsze spotykało się to z odpowiednio szybką reakcją akustyka.
Zobacz galerię z koncertu - autor Maciej Wadowski
Nie zawiodła również kielecka publiczność. Już od dawna nie widziałem w Woorze takiego tłoku i ścisku. Także pod sceną było niezwykle gorąco. Nie zabrakło nie tylko tradycyjnego pogo oraz crowd sufringu, ale nawet i małej wall of death.
Podsumowując, sobotni występ Acid Drinkers w stolicy województwa świętokrzyskiego spokojnie można zaliczyć do udanych. Było głośno, ostro, tłoczno i nieprzewidywalnie, czyli tak jak na prawdziwych, thrash metalowych koncertach być powinno. Pozostaje mieć nadzieję, że na kolejną wizytę popularnych „Kwasożłopów” kieleccy fani nie będą musieli czekać kolejnych dwóch lat.
Tweet