Album w USA, Kapitan Bomba i kapela ze Skarżyska

Autor: Anna Staniek 28/11/2013 20:03

Może na początek rozmowy przybliżycie czytelnikom kto prywatnie kryje się pod nazwą Night Mistress?

Night Mistress: – to pięciu kumpli, którzy poza próbami lubią wypić ze sobą piwko, lub pięć. Muzyce poświęcamy dość sporą część naszego życia, jednak na co dzień większość z nas zajmuje się czymś odmiennym: Artur (bas) pracuje w branży marketingowej, Dominik (perkusja) to człowiek sukcesu starający się być sobie szefem i pracownikiem, Arek (gitara) to szczęśliwy ojciec przeznaczający połowę wypłaty na syna, a drugą na zespół. Krzysiek (wokal) to nauczyciel angielskiego, a Kazonowi (gitara) ciężko robić coś, co nie byłoby związane z muzyką – otaczają go konsolety, kable i inne pierdolety związane z realizacją dźwięku.

Wydaliście już jedną płytę, druga jest kwestią czasu. Powiedzcie jak „robienie kariery” wygląda w Polsce? Jaka daleka jest droga od garażowego grania do własnego albumu i znalezienia wytwórni na pierwsze wydawnictwo? Wam się to udało.

– Oczywiście nie ma gotowego przepisu na zrobienie kariery. Jedni zostają zauważeni i docenieni po kilkunastu latach grania, innym może udać się po nagraniu pierwszego albumu. Zdarza się, że może być to kwestia szczęścia. W naszym przypadku użycie słowa „kariera” jest chyba nadużyciem (śmiech). Jednak z drugiej strony można powiedzieć, że zyskanie sobie, bądź co bądź, dość pokaźnego grona słuchaczy w kraju, gdzie w radiu czy telewizji metalu praktycznie nie doświadczysz, można uznać za sukces.

Jeśli mielibyśmy wskazać moment, w którym Night Mistress nieco wyłoniło się z podziemia, byłby to na pewno rok 2011. Wtedy po ponad 7 latach działalności nagraliśmy chyba całkiem fajny album, który spodobał się Amerykanom z Hell Rider Records. Dzięki wydaniu płyty przez rzeczoną wytwórnię, naszą muzykę wreszcie usłyszało zdecydowanie większe grono odbiorców niż dotychczas. Pojawiły się bardzo dobre recenzje nie tylko w naszym języku. Następnie w 2013 Legacy Records zaproponowała nam reedycję płyty, natomiast w międzyczasie sporą popularność przysporzyło nam nagranie „Minerału Fiutta” do Zemsty Faraona. Poza tym cały czas staraliśmy się grać koncerty i oczywiście próby.

The Back of Beyond została wydana przez amerykańską wytwórnię Hell Rider Records. Jak to się stało? Wytwórnia ot tak się do was odezwała i stwierdziła „Hej, wydamy Wasz album”?

– (śmiech) Właściwie, to trochę tak wyglądało. Najpierw odezwali się do nas przedstawiciele 272 Records, którym spodobał się „Children of Fire”, który wypuściliśmy do sieci promując nadchodzącą wtedy płytę „The Back of Beyond”. Utwór został umieszczony na wydanej przez tę wytwórnię składance. Ponieważ właściciele 272 nie zajmowali się wydawaniem całych albumów jednego zespołu, zaproponowali nam zaznajomionego im Hell Rider’a, jednocześnie polecając nas tej wytwórni. Wymieniliśmy zatem kilka wiadomości, ustaliliśmy warunki umowy i stało się.

Wróćmy teraz do historii z Minerałem Fiutta i Kapitanem Bombą. Jesteście fanami tej serii?

– Z Bartkiem Walaszkiem, twórcą Kapitana Bomby poznaliśmy się w roku 2011. Nasza muzyka spodobała mu się na tyle, że postanowił użyć jej w kilku odcinkach Kapitana. W jednym z nich (Brat Modest) pojawiliśmy się jako bohaterowie kreskówki – zespół Nocny Kochanek, grając wspominany już „Children of Fire”. Poza tym jeszcze kilkakrotnie można było usłyszeć w Bombie dłuższe lub krótsze fragmenty naszej twórczości. Przed premierą Zemsty Faraona, Bartek zaproponował nam nagranie kawałka w starym heavy metalowym stylu. Miał on pojawić się w filmie oraz go promować. Zgodziliśmy się od razu, tym bardziej, że większa część zespołu to zdecydowanie fani kreskówki.

Niedawno na swoim koncie zaliczyliście występ na Czyżynaliach i to w całkiem doborowym towarzystwie. Jak to się stało? Opowiedzcie też o samym występie m.in. z Within Temptation, Sabaton, czy Guano Apes?

– Na Czyżynaliach wystąpiliśmy jako laureat Konkursu Kapel, w którym internauci wybierali zespół, który chcieliby usłyszeć na krakowskim festiwalu. Zwycięzca konkursu zawsze występuje na małej scenie. Więc owszem, zagraliśmy na jednej imprezie z Sabatonem, czy Within Temptation, jednak nie dzieliliśmy z nimi sceny. Niemniej jednak wzięcie udziału w Czyżynaliach i pokazanie się naprawdę sporej publiczności, która przyjęła nas znakomicie, było zdecydowanie bardzo fajnym przeżyciem.

Pszemek z zespołu Pijacka Banda zapytany kiedyś o programy typu „talent show” powiedział: „Muzyka rockowa nijak się nie ma do tego całego cyrku. Toteż składamy wyrazy współczucia wszystkim miernotom, które próbują coś zdziałać w taki sposób”. Czy naprawdę w środowisku kapel metalowych występ w takim show to powód do wstydu i oznaka desperackich prób „wybicia się” za wszelką cenę?

– To, że muzyka rockowa, a już na pewno metalowa w telewizji praktycznie nie występuje, wiemy od dawna. Zatem idąc do talent show należy się zastanowić, czy chcesz zaistnieć w telewizji, czy pokazać, co potrafisz i zachęcić ludzi do Twojej muzyki. Pamiętajmy, że wśród osób oglądających takie programy jest na pewno mnóstwo wielbicieli ciężkiego grania. Choć telewizję oglądamy rzadko, bardzo chętnie posłuchalibyśmy i zobaczyli na ekranie kogoś w klimacie. Poza tym uważamy, że obecnie taki program może być dla nastolatków niestety jedynym medium, z którego dowiedzą się, że można grać nie tylko „pitu-pitu”. Zatem, nie – nie uważamy, aby występ w programie typu talent show był powodem do wstydu.

333

Zauważyłam, że w obecnych czasach jednym ze sposobów „zabłyśnięcia” jest pozwolenie sobie na większą lub mniejszą dozę kontrowersji. Jedni rozbierają się i huśtają się na kuli, liżąc młotek, drudzy w oryginalny sposób nazywają swoje kapele. Myślicie, że obecnie talent i ciężka praca włożona w materiał to za mało?

– Rzeczywiście dobry materiał nie wystarczy. Kontrowersja zawsze była dobrym sposobem na przyciągnięcie uwagi. Jednak to też nie wszystko. Należy jeszcze dodać całe mnóstwo innych kwestii jak: zarządzanie facebookiem, stroną internetową, organizacja koncertów, kontakty z mediami, przygotowanie gadżetów itd. Smuci i frustruje fakt, że obecnie jest często odwrotnie, niż być powinno. Przynajmniej wśród wykonawców znanych z telewizji. Liczy się przede wszystkim kontrowersja, wygląd, odpowiednio zmontowany bajerancki klip, a muzyka jest tak przy okazji.

W jaką stronę zmierza Wasza kariera? Co z nowym albumem?

– Night Mistress istnieje już prawie 10 lat, ale tak naprawdę prężnie zaczęliśmy działać dopiero jakieś 3 lata temu. Od czasu nagrania „The Back of Beyond” przydarzyło nam się sporo dobrego – wydanie płyty, nagranie klipu, udział w produkcjach Bartka Walaszka z dużym naciskiem na „Minerał”, bardzo dużo pozytywnych recenzji naszego albumu, ponownie wydanego w 2013 roku, a przede wszystkim rosnące zainteresowanie zespołem dostrzegalne w internecie, a także na koncertach, co szczególnie cieszy. Zakończyliśmy także nagrania do drugiego albumu, z którego jesteśmy zadowoleni. Co do daty premiery jeszcze nie możemy nic powiedzieć. Tutaj ostateczne słowo będzie należało do wydawcy.

Rozmawiała Anna Staniek.

liniakk

Night Mistress to formacja ze Skarżyska-Kamiennej, założona w 2003 roku, grająca muzykę z pogranicza heavy oraz power metalu. 

W 2006 roku grupa wydała EP’kę „In the Land of the Freezing Sun”, a 29 kwietnia 2011 roku światło dzienne ujrzał longplay „The Back of Beyond” wydany przez amerykańską wytwórnię Hell Rider Records. W kwietniu 2013 dzięki niemieckiej Legacy Records ukazała się reedycja płyty „The Back of Beyond”. Album został opatrzony nową okładką. 

Night Mistress ma na swoim koncie m.in. występ na studenckim festiwalu Czyżynalia, gdzie wystąpili na jednej scenie z takimi gwiazdami jak Within Temptation, Sabaton, White Lies, czy Guano Apes. Obecnie zespół zakończył nagrania do nowej płyty. Będzie ona nosić tytuł „Into the Madness” i powinna ukazać już wkrótce.