Alcoholizacja w Woorze

Autor: Redakcja 01/12/2013 12:16

Wszystko rozpoczęło się dokładnie o 20:30, kiedy to przy dźwiękach The Ecstasy of Gold autorstwa Ennio Morricone na „woorowej” scenie pojawili się muzycy Alcoholiki. Zaczęli ostro od kultowych już numerów z „Kill’em All”. Hit the Lights, Seek & Destroy i The Four Horsemen rozpaliły zgromadzoną publiczność do białości.

Pomimo pojedynczych okrzyków „słabo!”, które miały zdopingować zespół do jeszcze intensywniejszego grania, dalsza część piątkowego koncertu wcale słaba nie była. Oprócz świetnie przyjętych klasyków pokroju Creeping Death, One, Sad But True, Enter Sandman, Wherever I’May Roam i Master of Puppets kielecka publika miała okazję usłyszeć mniej popularne kawałki „Czterech Jeźdźców” takie jak Wasting My Hate, Ain’t My Bitch, King Nothing, I’disappear czy No Leaf Clover. Największą perełką piątkowego koncertu było jednak To Live Is To Die, które, bez grama przesady, zabrzmiało lepiej niż studyjna wersja oryginalna.

Bez tytułu222

Duży plus należy się również za odpowiednio głośne, dynamiczne i selektywne nagłośnienie oraz pracę świateł, które dobrze współgrały z tym, co się w danym momencie działo na scenie. Jeśli dodamy do tego fantastycznie reagującą publikę i świetną formę wykonawczą śląskich muzyków będziemy mieli pełen obraz tego, jak niezwykła była trzecia wizyta polskich „Czterech Jeźdźców” w Kielcach.

Zobacz galerię zdjęć z koncertu

Podsumowując, warto było czekać rok na powrót „zespołu pieśni i tańca rodem ze Świerklańca” do stolicy Gór Świętokrzyskich. Piątkowy koncert Alcoholiki w kieleckim Woorze potwierdził, że grupa słusznie uznawana jest za najlepszy polski coverband Metalliki.