Scyzoryk, scyzoryk tak na mnie wołają…

Autor: Paweł Kowalczyk 21/05/2014 16:33

Ze scyzorykami po raz pierwszy przyszło mi się zetknąć w 2010 roku. Będąc członkiem rapcore’owej formacji Dwa Złote, po dwóch próbach w ubiegłych latach w końcu udało się zdobyć statuetkę. Czerwony dywan, błysk fleszy, autografy, afterparty z suto zastawionym stołem – niby wszystko tak, jak być powinno.

No właśnie – niby.

Poza wszystkimi atrybutami życia gwiazdy wymienionymi powyżej, a także faktem bycia na świeczniku przez całe 2 dni (chociaż w tym przypadku to kwestia zależna, niektórzy wyrzucają poranną gazetę tuż po jej przeczytaniu), wygrana przyniosła tyle korzyści dla zespołu, co przeciętny konserwator nawierzchni gładkiej po 8 godzinach pracy do domu, tj. niewiele.

W dalszym ciągu borykaliśmy się z wieloma problemami, takimi jak brak sali prób (co dla kapeli stanowi swoisty gwóźdź do trumny), brak kasy na studio nagraniowe, nie wspominając już o rozsypującym się sprzęcie. „Od dnia dzisiejszego bacznie będziemy wspomagać oraz obserwować rozwój kariery zespołu” – podawano w gazecie koordynującej przedsięwzięcie. Więcej jest w stanie obiecać chyba tylko Donald Tusk na miesiąc przed wyborami do parlamentu.

Ostrze scyzoryka dotknęło nie tylko nas. Mógłbym wymienić w tym miejscu co najmniej 6/7 kapel startujących w konkursie co roku, zdobywając statuetki i w zasadzie nic poza tym. Czy świadczy to o rozwoju ich kariery? Chyba nie.

Wiele osób w tym momencie pewnie pomyślało: „Motyla noga, czego oni oczekują? Banda amatorów, zdobyli Scyzoryka, a wymagania jakby to jakaś Eurowizja była”. Trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że faktycznie jesteśmy bandą amatorów, kochających to co robimy, ale jednak. Podobnie ciężko zaprzeczyć, iż co drugi zespół startujący w konkursie reprezentuje amatorskie środowisko. Ale przecież o to chodzi – w końcu jest on dla młodych, twórczych kapel. Jednak nasuwa się pytanie, czy rywalizacja ta to jedynie chęć zdobycia niewielkiej statuetki i 1 litra czystego alkoholu w pobliskim klubie? Czy nie przypadkiem chodzi tu o promocję zespołu, nagłaśnianie utworów, pomoc w organizacji koncertów etc.? Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami.

patrykptakura1

Dobra, dosyć już tego biadolenia o przeszłości. Jak to mówią „co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”. Przejdźmy zatem do teraźniejszości.

Mamy 2014 rok. VI edycja festiwalu. Od niespełna 6 miesięcy gram w kapeli o jakże zachęcającej nazwie Aversja. Większość znajomych powtarza: „Dajcie sobie spokój, to jest z góry ustawione”. Nauczony doświadczeniem, o którym pisałem wyżej mam podobne odczucia. Jednak postanawiamy spróbować.

Zanim jednak przejdę do samego finału konkursu, pozwolę sobie zacytować słowa pana konferansjera, który prowadził cały happening: „W całej Polsce nie ma podobnego festiwalu”. Owszem, trudno o podobny event na przestrzeni kraju.

Jak zapowiadał prowadzący, faktycznie nigdy nie byłem na koncercie, gdzie na scenie pojawiali się muzycy z kablami w kieszeniach, próbując udowodnić wszystkim, że grają na żywo. I ta wymowna mina perkusisty na dobite: „O rzesz, to już puściliście ten playback?! Ja jeszcze pałeczek nie wyjąłem!”. Takowych scen nie zabrakło praktycznie przy okazji każdego występu w niedzielne popołudnie 11 maja. Mimo, iż pogoda nie dopisała, okazji do uśmiechu nie zabrakło.

Skupmy się teraz na ostatecznym rozstrzygnięciu. Z dniem 31 kwietnia zakończyło się głosowanie sms, które zagwarantowało nam pierwszą pozycję z przewagą aż 70 głosów. Reszta należała do decyzji szanownego jury, w którego skład podobno wchodził sam Piotr Kupicha! Podobno, ponieważ skład komisji oraz protokół z jej obrad nie został nigdzie opublikowany. Ale pal licho jakieś tam papierki, trzeba ludziom wierzyć na słowo, bo jak piszą człowiek to stworzenie dobre z natury.

Summa summarum zajęliśmy szczytne 2 miejsce, z czego ogromnie się cieszymy. Nie mam zamiaru wnikać czy cały konkurs jest z góry ustawiony. Nie widzę również sensu dochodzenia, czy kapele odgrywające teatrzyk na scenie (czyżby nieodkryte talenty aktorskie?) wiedziały o tym, że zagrają na długo przed zakończeniem głosowania sms.

Zanim w komentarzach poleje się fala „hejtu” chciałbym uprzedzić, iż artykuł ten nie ma na celu obrażania nikogo. Nie jest to także próba naśmiewania się z organizatorów, zespołów czy innych osób w jakikolwiek sposób związanych z tym przedsięwzięciem. Ma stanowić raczej swoisty zapalnik, bodziec zmuszający do przemyśleń nad tego typu konkursami a raczej ich sensem. Ilość czytelników zapewne przełoży się na wielość opinii. I bardzo dobrze! Niechaj rozpocznie się dyskusja!

patr555y

Kończąc moje wywody chciałbym pogratulować wszystkim tegorocznym zwycięzcom oraz życzyć im samych sukcesów na dalszej drodze. Natomiast zespoły, muzyków a także innych twórców wszelakich, a nie biorących udziału w edycjach poprzednich, chciałbym gorąco zachęcić do wzięcia udziału w tym, jakże zacnym evencie. Statuetka na pewno się przyda, np. do otwierania piwa.

Paweł Kowalczyk

fot. Patryk Ptak