Old School Radio Party #3 - wywiad z Slave Music

Autor: Redakcja 24/06/2014 21:14

Wasz profil w portalu Facebook działa nie tylko, jako fan page grupy Slave. Oprócz tego promujecie na nim koncerty, imprezy, nowości muzyczne oraz wspieracie inne zespoły grające muzykę z pogranicza rocka, metalu i elektroniki. Skąd pomysł na taką właśnie działalność?

Paweł: - Jest mnóstwo świetnej muzy, która powstała w latach 90 i na przełomie wieków. Chciałem powiedzieć metalowej, ale ugryzłem się w język, bo to jest połączenie metalu, rocka, elektroniki, rapu i folkloru świata. Mega ciekawy crossover. Jest za to niewiele miejsc, gdzie taką muzykę się gra, prezentuje, wspiera. Jakieś 10 lat temu miałem przyjemność prowadzić swój autorski program w kieleckim Radiu TAK i prezentować właśnie taką muzykę. Dziś rzadko w radiach gra się takie brzmienia, a i Radia TAK już nie ma. Jest za to Internet, gdzie nikt nas nie ogranicza, możemy dzielić się muzą, wspierać artystów i promować fajne wydarzenia muzyczne.

Ostatnie informacje odnośnie działalności Slave, jakie można znaleźć na Waszej stronie internetowej pochodzą z 2012 roku. Możecie po krótce opowiedzieć, co działo się z zespołem przez ostatnie 2 lata?

Rafał: - Po pierwsze, reaktywowaliśmy się - to najważniejsza rzecz. Zagraliśmy parę koncertów w pierwotnym składzie, co wcale nie było proste ze względów logistycznych - policealne losy rozrzuciły nas po Polsce. Wyobraź sobie, jak ciężko jest zorganizować chociażby próbę, kiedy członkowie zespołu mieszkają w Warszawie, Krakowie i Lublinie. Do tego dochodzą problemy logistyczne, urlopowe, dzieci. Bo, jak wie każdy, kto grał kiedyś w życiu muzę, próba to nie tylko dwie godziny grania kawałków i do domu, ale kawał niezłej imprezy. Czasami przed, a zazwyczaj w trakcie i po również. Więc wyjazd na próbę to wyjęty z życia weekend. Przy ogromie obowiązków każdego z nas granie prób i koncertów naprawdę zakrawało na cud, a jednak udało się. To jest duży, wewnętrzny sukces całego zespołu.

Oczywiście znaczącym epizodem był występ u Kuby Wojewódzkiego, któremu spodobała się nasza muzyka za co ogromnie jesteśmy wdzięczni. Zaraz po nim otrzymaliśmy mnóstwo pozytywnych recenzji zarówno od znajomych, którzy nas pamiętają sprzed 10 lat, jak i zupełnie nieznajomych osób, które nas dopiero poznały. To jest nasz największy sukces w ciągu ostatnich dwóch lat - jednoznacznie pozytywny i bardzo duży odzew ze strony ludzi. To daje wielką moc.

Jakie macie plany na przyszłość? Tworzenie, komponowanie oraz koncertowanie pod szyldem Slave wchodzi nadal w grę? Czy może wolicie poświęcić się promowaniu i wspieraniu innych grup muzycznych i wydarzeń?

Paweł: - Po reaktywacji zagraliśmy trzy wyjątkowe koncerty w miejscach z którymi jesteśmy związani - w Kielcach, Warszawie i Pińczowie, skąd pochodzą Stożek i Gaju. Poprzedziliśmy te występy kilkoma długimi próbami. Spotykaliśmy się na nich w Warszawie i Krakowie. Chcieliśmy zrobić to dobrze i powrócić z konkretnym, przygotowanym setem. Potraktowaliśmy to jako ekskluzywne koncerty z okazji 10 lat istnienia zespołu, poszliśmy w jakość, nie w ilość. Osobiście uważam, że jeśli w ogóle coś robimy, to powinno to być najlepsze i dopracowane. Dlatego teraz więcej czasu poświęcamy projektom, które mamy możliwość dopracować, bo składy mamy na miejscu. Tak jest np. z Rafała i moim metalcore'owym Another Source of Light, czy krakowskim jazzowym projekcie Gaja - Green Street Project. Oczywiście nie wykluczamy koncertów ze Slave, ale tylko wtedy, gdy będziemy mieli czas na przygotowanie czegoś zajebistego.

sl2

Waszą ostatnią płytę „The Soundtrack Project” można pobrać w całości za darmo ze strony www.slave.fan.pl. Dlaczego zdecydowaliście się na taką formę dystrybucji tego materiału?

Paweł: - Od początku istnienia Slave tworzenie muzy sprawiało nam wielką frajdę. Kochamy to. Naszym celem nie było zarabianie pieniędzy. Cena fizycznych nośników The Soundtrack Project w wersji z 2004 roku, które można było (i z tego, co wiem wciąż można) kupić w kieleckim sklepie muzycznym Fan to symboliczna cena, która w zasadzie obejmowała koszt produkcji i dystrybucji. Naszym celem było przede wszystkim dotarcie do jak największej ilości fanów. Dlatego dziś wykorzystujemy do tego Internet i puszczamy materiał za free. Poza tym wersja XY Edition z 2012 roku była naszym prezentem dla Wszystkich. Świętowaliśmy wówczas 10 lat od wypuszczenia pierwszej produkcji. Nie myśli się w takich sytuacjach o sprzedaży. Zdecydowanie celebrowaliśmy ten moment i dziękowaliśmy fanom.

Rafał: - Ta muzyka ma 10 lat. Obroniła się wtedy, broni się też dzisiaj. Dlatego stwierdziliśmy, że ten album, po lekkim masteringu, może wciąż być pomostem między tym, czym Slave był w 2004 roku, a tym czym jest teraz. Dzięki udostępnieniu tego albumu za darmo mamy podwójne zwycięstwo. Wygrywają ludzie, którzy chcą słuchać naszej muzy - bo nie płacą (a jak chcą nas docenić i zapłacić, mogą kupić płytę w sklepie Fan.pl). Wygrywamy my, bo docieramy szerzej niż w przypadku płatnej dystrybucji.

Jak wygląda sytuacja z Waszymi poprzednimi wydawnictwami „beta.core” i „Tribal Zone”? Są obecnie gdzieś dostępne? Jeśli nie, to czy planujecie je udostępnić słuchaczom w najbliższym czasie?

Paweł: - Egzemplarze beta.core i Tribal Zone to białe kruki na rynku, chcemy żeby tak pozostało. Są sytuację, kiedy ktoś odkopuje na swojej półce Tribala i ma z tego powodu mega radochę, wysyła nam fotę, a my mamy wówczas jeszcze większą radochę.

Zagraliście kiedyś w programie u Kuby Wojewódzkiego. Jak doszło do tego występu? Jak oceniacie to doświadczenie?

Paweł: - Temat Kuby pojawił się już dobrych kilka lat temu. Zaniosłem mu osobiście nasz materiał, ale chwilę później Slave zrobił sobie przerwę w graniu, więc sprawa ucichła. Po reaktywacji dostałem telefon, co było z resztą śmieszną sytuacją, bo byłem wtedy w Alpach na desce, nie brałem telefonu na stok, impreza była gruba, więc zobaczyłem nieodebrane połączenie po dwóch dniach. Numeru nie znałem, zasięg w górach był kiepski, więc nie oddzwoniłem. Ekipa Kuby jednak nie odpuściła i kilka dni później byliśmy dogadani. Wyjątkowo zagrał z nami wtedy Bugaj, perkusista Another Source of Light.

Praca na planie była bardzo sprawna. Przy produkcji programu pracują profesjonaliści: operatorzy, kierownik planu, realizacja. Robili doskonałą robotę. Pracowaliśmy w świetnych warunkach, na spokojnie i na luzie, ale według konkretnego harmonogramu. Zarejestrowane zostały trzy podejścia do naszego numeru i z nich finalnie został zmontowany materiał wyemitowany w programie. Trochę przearanżowaliśmy i dość mocno skróciliśmy nasz numer. Zyskał też trochę inny tytuł - Nu Beginning (zamiast New Beginning). Fajnie, że nagrywaliśmy program z Agnieszką Chylińską, którą jaraliśmy się za małolata w czasach O.N.A. Równa dziewczyna.

Po programie usłyszeliśmy mnóstwo ciepłych słów. Ludzie szukają naszej muzy, nawet poza granicami kraju. To bardzo miłe, ale też pokazuje, że my często nie wierzymy w to, co nasze. Jeśli coś jest z Kielc, to nie może być dobre i na wysokim poziomie. Musi być co najmniej z Warszawy, a najlepiej z USA. Wcale nie! Musimy wierzyć w swoje możliwości i mierzyć jak najwyżej. My kielczanie mamy potencjał, mamy możliwości, ale zazwyczaj dopiero ludzie, którzy są spoza stolicy Gór Świętokrzyskich nam to uświadamiają. Prosty muzyczny przykład: chcesz mieć największy wybór gitar w Polsce? Przyjedź do sklepu muzycznego do Kielc. Ludzie spoza miasta są pod wrażeniem! W życiu nie pomyśleliby, że tak zajebiste miejsce jest właśnie w Kielcach. I dotyczy to co najmniej miliona innych aspektów. Musimy się tym chwalić, musimy w to wierzyć.

{vimeo}76002619|700|315|{/vimeo}

Przejdźmy teraz do tematu Old School Radio Party. Skąd w ogóle pomysł na taką imprezę?

Paweł: - Odpowiem Ci dokładnie tak, jak na pytanie o fanpage zespołu. Jest po prostu niewiele miejsc, gdzie gra się taką muzykę i bawi przy niej na imprezach.

27 czerwca w klubie Woor odbędzie się już 3 edycja tej zabawy. Jak teraz, z perspektywy czasu, oceniacie dwie poprzednie odsłony?

Paweł: - Imprezy Old School Radio Party mają niewątpliwie swój wyjątkowy klimat. Teraz po raz pierwszy odbędzie się ona w klubie Woor ponieważ pierwszy raz w historii na imprezie zagra żywy zespół, co jest niesamowitą sprawą. Zaprosiłem warszawski Dive, legendę polskiej sceny nu metalowej, funkcjonującą kiedyś pod nazwą Dive3D. Mega zaszczyt. Woor dysponuje zapleczem koncertowym, sprzętem, dobrym dźwiękiem i światłem. Oprawa jest zawsze bardzo ważna przy Old School Radio Party.

Czego możemy spodziewać się po trzecim Old School Radio Party?

Paweł: - Będzie głośno! A tak na serio, to zawsze wszystko zależy od ludzi, fanów. Są zakusy by Old School Radio grać w miastach całej Polski, np. we Wrocławiu i Warszawie. Bardzo chętnie przyjmujemy takie zaproszenia, ale korzenie imprezy są i zawsze będą w Kielcach. Mamy szanse stworzyć kultową imprezę w sercu Gór Świętokrzyskich, której inni będą nam zazdrościć. Wszystko zależy od chęci i przychylności ludzi. Bo dla nas najważniejsza jest dobra zabawa. Impreza, którą produkuje tribaltune.com we współpracy ze Slave Music jest póki co kompletnie za free. My na tym nie zarabiamy, chcemy tylko bawić się najlepiej na świecie.

Zauważyłem, że na facebookowej stronie wydarzenia fani dzielą się z Wami różnymi utworami. Możecie wyjaśnić pozostałym osobom, o co chodzi w tej akcji?

Rafał: - W Warszawie jest taki cykl imprez pod nazwą Hardzone. Ta impreza odbywa się cyklicznie od kilkunastu lat, a swoje początki miała w czasach, kiedy rodził się Slave. Podobne są też inspiracje muzyczne. Fenomenem jest to, że wciąż całe rzesze ludzi, z roku na rok coraz starszych, przychodzi na Hardzone poskakać do kawałków, które były soundtrackiem ich życia za czasów szkolnych czy studenckich. Tego klimatu i tej atmosfery nie da się opisać, jest magiczna. I nam przyświeca podobny cel: pokazywać, że oldschool jest ciągle cool. Czerpać z najlepszych rockowych i metalowych tradycji ostatniego dwudziestolecia, ale nie zamykać się też na nowe rzeczy. I dokładnie tak rozumieją to ludzie, którzy wrzucają tam kawałki. Wiedzą, co chcą na naszych imprezach usłyszeć. Wiedzą co spowoduje, że obudzi się w nich energia, która podrywała ich na parkiet 5, 10 czy 15 lat temu i poderwie znowu. Z sentymentalnym bagażem wspomnień, które wywołują te kawałki albo bez niego. Old School Radio staje się powoli społecznością ludzi, którzy nadają na podobnych falach - nie tylko muzycznych. I to piękne zjawisko chcemy dalej rozwijać.

Na koniec: co chcielibyście przekazać Waszym kieleckim fanom?

Rafał: - Wierzcie w siebie i w to miasto - bo jak nie Wy, nikt nie uwierzy. A wiemy, że warto. My wierzymy, bo to też nasze miasto i dlatego tak często tutaj jesteśmy (a z czasem pewnie będziemy na stałe). Gramy koncerty i imprezy czym pokazujemy sobie, Wam i innym, że można. Kielce to świetne miejsce i wspaniali ludzie. Szkoda, że mówi się tak wszędzie, tylko nie w Kielcach. Pomóżcie nam to zmienić! Do zobaczenia w piątek, 27 czerwca, w Woorze!

Paweł: - Nic dodać, nic ująć. Mam takie samo zdanie. Do zobaczenia 27 czerwca! Liczymy na Waszą obecność!