Śmierć, zastój, czy powiew świeżości

Autor: Redakcja 10/09/2014 19:28

– Wydaje mi się, że jest trochę ciszy przed burzą. Na razie wszystko dzieje się na zasadzie wyczekiwania. Nie ma wyraźnych grup, które pociągnęłyby jakiś nurt. Żeby stworzyła się jakaś wibracja, która pociągnie za sobą kilka kapel grających podobnie. Tak było w przypadku lat dziewięćdziesiątych. Wtedy ten kraj się zmieniał. Wszystko bulgotało i wydarzyło się dużo muzycznych rzeczy w Polsce. Potem troszkę mniej. To normalna rzecz. Pewnie zaraz coś wybuchnie – odpowiedział na pytanie o sytuację na polskim rynku muzycznym w specjalnym wywiadzie dla naszego portalu Hubert „Spięty” Dobaczewski z zespołu Lao Che.

Ciężko nie zgodzić się z jego słowami. Przypomnijmy sobie, jakie zespoły debiutowały na początku lat dziewięćdziesiątych w naszym kraju: Hey, Illusion, Wilki, czy Acid Drinkers. Pozostają one do dzisiaj czołowymi polskimi kapelami. Nasi artyści bacznie badali to, co dzieję się w muzycznym świecie. Kurt Cobain i inne kapele ze Seattle zrobiły wielką rewolucję w światowym graniu. Potem mieliśmy oczywiście jeszcze fale popularności: britpopu, nu metalu, czy indie rocka. Jednak umówmy się – nie wywołały one takiej zawieruchy, jakiej dokonał grunge.

Obraz 057

W Polsce na początku dwudziestego pierwszego wieku pojawiło się kilka dobrych zespołów: Coma, nasz świętokrzyski Happysad, czy właśnie Lao Che. Jednak od płytowych debiutów Comy i Happysadu minęło w tym roku już ponad dziesięć lat. Od tego czasu w moim odczuciu nie pojawiły się żadne ciekawe typowo rockowe kapele, które dokonałby rewolucji na polskim rynku muzycznym. Ktoś powie, że świetnymi nowymi grupami są: Strachy na Lachy, albo Luxtorpeda. W porządku, ale te kapele tworzone są przez muzyków, którzy występują na scenie już ponad dwadzieścia lat. Więc ciężko coś znaleźć…

Karierę robią zwycięzcy programów typu talent show: Monika Brodka, Kamil Bednarek, zespół Enej, czy Dawid Podsiadło. Jednak umówmy się, że wyżej wymienieni artyści nie poruszają się w nurtach muzycznych czysto rockowych. Chociaż Dawidowi Podsiadło najbliżej do rocka, ciekawe jak poradzi sobie jego zespół Curly Heads z debiutanckim krążkiem „Ruby Dress Skinny Dog”. Z opublikowanego kilka dni temu singla Reconcile czuć lekki powiew rockowej świeżości. Czekamy na całą płytę.

Optymizmem nie napawa także ogłoszona przez Związek Producentów Audio Video (ZPAV) lista najchętniej granych utworów w rozgłośniach radiowych (Airplay Top 50) w I półroczu 2014 roku. W pierwszej dziesiątce próżno szukać artystów, u których gitara odgrywa główną rolę. Znaleźli się na niej: Miky Chance, Klingrande, Ed Sheeran, Pharrell Willams, Faul & Wad Ad VS. Pau, Avicii, Clean Bandit feat. Jess Glyne, Imagine Dragons, Shakira feat. Rihanna i Grzegorz Hyży & Tabb.

Natomiast zupełnie inaczej wygląda sytuacja z rynkiem koncertowym. W bieżącym roku odwiedziło i odwiedzi nasz kraj wiele świetnych rockowych zespołów. Zagrali u nas praktycznie wszyscy wielcy, może poza: Rolling Stonsami i Arcade Fire. Do tej beczki miodu dodajmy jednak łyżki dziegciu. Wśród tych gwiazd ciężko szukać kogoś, kto byłby młodą i świeżą gwiazdą rocka.

Wydaje mi się, że możemy powtórzyć słowa Spiętego o tym, że obecnie w muzyce jest trochę takiej ciszy przed burzą i na razie wszystko dzieje się na zasadzie wyczekiwania. Czekajmy, a na pewno usłyszymy coś świeżego. Na pytanie postawione we wstępie nie odpowiem. Spróbujcie sami...