O nocy z ostrowiecką dziewczyną i nie tylko

Autor: Martyna Iwan 08/12/2014 21:39

Wydarzenie rozpoczęło się kilkanaście minut po godzinie 21. Czesław Moził wraz z małą częścią swojego bandu, niepozornym krokiem wkroczył na scenę. Towarzyszyli mu Troels Sejr Drasbeck grający na instrumentach perkusyjnych, a także Martin Bennebo, który zagrał na akordeonie. Frontman grupy po miłym przywitaniu się z widownią rozpoczął bardzo ciekawe widowisko muzyczne. Oczywiście trzeba podkreślić, iż koncert miał na celu promowanie najnowszej płyty Czesław Śpiewa zatytułowanej „Księga Emigrantów Tom I”.

Jako pierwszy wybrzmiał utwór Wesoły Kapelusz. Dzięki temu od razu wiedziałam, że koncert się uda. Piosenka znakomicie wprowadziła wszystkich w melodyjny klimat jaki prezentuje formacja. Mozil bardzo szczerze dziękował przybyłym osobą za to, że są. Nie był obojętny, komunikował się z publicznością.

Świetną sprawą było opowiadanie przez niego ciekawych anegdot związanych z każdym wykonywanym numerem. W większości zespół przedstawił najnowszy krążek. Poszukaj męża, Dom na budowie, Polski satelita, a także Łabędzie to niektóre z utworów, promujących płytę.

Galeria zdjęć z wydarzenia autorstwa Macieja Wadowskiego

Zarejestrowałam fakt, że osoby przybyłe na koncert zapoznały się już ze świeżą twórczością Czesława. Moją uwagę ogromnie przyciągały specyficzne ruchy i gesty wokalisty. Dzięki temu powstawał swojego rodzaju performance. Widać było rozluźnienie muzyków i chęć grania dla innych.

Obawiałam się tylko, że zabraknie najlepszych hitów. Rzecz jasna zupełnie niepotrzebnie. Nadszedł czas gdy w końcu usłyszałam: W sam raz, a przed tym bardzo ciekawą historię związana z utworem. Mianowicie Czesław wraz z kolegami z zespołu jakieś 10 lat temu odwiedził Ostrowiec Świętokrzyski. Tamtejsze barmanki z chęcią spożywały z nimi alkohol. Noc Czesław spędził w Hotelu Gromada, fakt faktem nie sam. Takie rzekomo było natchnienie do powstania piosenki.

Ciekawe ile w tym prawdy.

Następnie ze starych płyt wykonali m.in. Żaba tonie w betonie, Krucha blondynka, Caesia i Ruben. No cóż same „czesławowe” hity. Po około półtorej godziny znakomity, a co najważniejsze klimatyczny koncert dobiegł końca. Przez cały czas jego trwania efekt magii i oczarowania dawały, także efekty wizualno-świetlne. Co ważne nie spodziewałam się, że akustyka pomieszczenia będzie taka dobra. Na moje skromne ucho super.

Jak ja to wszystko mogę zakończyć… Spróbowałabym dwoma wyrazami: było zajebiście. Chyba to jednak nie wystarczy. Mimo pomniejszonego składu kapeli, panowie dali radę. Czesław miał niesamowity kontakt z widownią, przesyłał wszystkim swoją pozytywną energię.

Ważne jest to, że publiczność przybyła na koncert była różnorodna. I tak od młodych dziewczyn w glanach po panów w garniturach i eleganckie kobiety w wysokich szpilkach.

Taki miszmasz.

Dla mnie magiczne wydarzenie, przepełnione artyzmem, dające odbiorcy miłe odczucia. Wiadomo każdy odbiera pewne rzeczy inaczej. Ja mam taką, swoją interpretacje. Muzyka Czesława jak każda inna musi mieć grono odbiorców i ma. Liczę na to, że zespół częściej zacznie odwiedzać nasze województwo. Osobiście zapamiętam ten koncert na długo.