
Redakcyjne podsumowanie roku
Maciek Urban: Zamknąć ten rok w dwóch słowach to tak, jakby zjeść bardzo dobry obiad jednym kęsem. Jeżeli nawet da się to zrobić, nie przyniesie mi najmniejszej satysfakcji. Ale Bosman ładnie poprosił, więc Bosmana słuchać trzeba.
A więc…
Dużo łatwiej jest krytykować, dlatego najpierw przypomnę wszystkim o wielkim nieobecnym, czyli Groumusic Festival 2014. Miało być tak pięknie, bo scenę postawioną na boisku lekkoatletycznym w Kielcach miały przyozdobić Coma, Happysad, Power Of Trinity, a także O.S.T.R., czy Liroy. Cud miód, orzeszki.
Niestety, pierwszy od dawna wielki festiwal muzyczny w naszym regionie ugiął się pod naporem nieodpowiedzialności głównego organizatora. Kolejny raz miał być orgazm, wyszła lipa.
Zawiodłem się również na grupie Red Bridge. Ogromny potencjał i bardzo fajny najnowszy krążek. Mam jednak wrażenie, że z obu tych elementów nie wyciśnięto nawet połowy. Nawiązując do ewangelii, chłopaki zakopali swoje talenty.
To teraz o czymś pozytywnym. Tutaj mam kilku bohaterów.
Paul Litick, Horoscope, Night Mistress i BigQueens. Najaktywniejsze formacje w naszym regionie na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy. Może niektórym z nich brakuje strategii marketingowej, czy dobrze zaplanowanych tras koncertowych, ale nie można im odmówić ogromnych chęci, dobrych pomysłów i warsztatu muzycznego. Od peletonu rzecz jasna odjeżdża ekipa ze Skarżysko-Kamiennej, ale pozostali wcale nie muszą pozostać w tyle. Zobaczymy, jak ich losy potoczą się w 2015 roku.
Maciek Wadowski: Jaki był ten 2014 rok dla naszej świętokrzyskiej muzyki rockowej?
Dla mnie największym plusem było to jak radziły sobie w tym roku zespoły ze Skarżyska-Kamiennej na arenie ogólnopolskiej. Nie musimy tutaj wspominać o Happysadzie. Coraz śmielsze kroki stawiają na niej Night Mistress i Lorein. Każda ze skarżyskich kapel nagrała w 2014 roku świetny krążek. I to właśnie w Skarżysku – Kamiennej w moim odczuciu bije muzyczne serce naszego regionu. Minusem za to jest dla mnie to, że wciąż w samych Kielcach brakuje zespołu, który wybiłby się popularnością na poziom ogólnopolski.
Kolejny rok z rzędu dużo działo się koncertowo w naszym mieście. Ciekawym pomysłem okazała się organizacja Festiwalu Kielce ROCKują. Jest to dobra inicjatywa i miejmy nadzieję, że w 2015 roku rozrośnie się on jeszcze bardziej. Szkoda tylko, że wciąż nie ma w Kielcach klubu muzycznego, gdzie mogłyby zagrać zespoły rockowe typu Coma, czy Hey. Fajnie, że w 2014 roku wystąpił u nas były wokalista Genesis - Ray Wilson. Chciałoby się, żebyśmy byli w Kielcach, albo w naszym regionie świadkami większej ilości koncertów zagranicznych gwiazd.
Dużo działo się również muzycznie w 2014 roku w naszym kraju. Polska nie pozostaje już w tyle pod względem organizacji koncertów zagranicznych zespołów. Właściwie podczas mijających dwunastu miesięcy nasz kraj odwiedziły wszystkie, co bardziej znaczące zagraniczne gwiazdy, które miały w tym czasie trasy po Europie.
W 2014 roku na rynku pojawiło się także wiele ciekawych płyt. W Polsce kolejny znakomity krążek nagrał zespół Voo Voo. Świetny debiut zaliczyła grupa Curly Heads, a także solowo Artur Rojek. Wśród zagranicznych płyt cieszą nowe albumy AC/DC, Foo Fighters czy U2. Irlandzka kapela dokonała także czegoś niespodziewanego, udostępniając swój krążek za darmo przy okazji premiery nowego Iphone’a.
Jakie nadzieje możemy mieć na 2015 rok? Na pewno chciałoby się, żeby w Kielcach było jeszcze więcej ciekawych koncertów i żebyśmy mogli słuchać samych dobrych piosenek i płyt świętokrzyskich kapel.
Bartek Osman: Moje podsumowanie będzie wyjątkowo krótkie: zgadzam się z kolegami.
Dobra, żarty na bok. Szczególnie takie suche jak ten. Co mnie rozczarowało? Przede wszystkim frekwencja na koncertach. Temat już oklepany, przedyskutowany na wszelkie możliwe sposoby, więc nie będę się nad nim zbyt długo rozwodził. Mam tylko jedno pytanie: Jakim cudem jednego wieczoru na dwóch różnych koncertach (w tym wypadku Kult i Kabanos) potrafi być po kilkaset osób, a tydzień później na równie zacny występ (Decapitated + reszta) przychodzi niewiele ponad pół setki? Cuda panie, cuda..
W tym roku zasmuciły mnie również przetasowania w składach dwóch kieleckich kapel – Opium i Paul Litick. Poczynania pierwszej z nich śledziłem w miarę uważnie już od pewnego czasu i niecierpliwie wyglądałem efektów pracy nad nowym materiałem. Zamiast tego dostałem informację o rozwiązaniu grupy. Zabolało jak cios w nerki.
Natomiast, co do Paul Litick to nie mogę odżałować odwołania grudniowego koncertu. Szczególnie, że ich gig z czerwca był jednym z najlepszych występów tego roku w Kielcach i wspominam go do tej pory z dużym sentymentem.
O Groumusic Festiwal wszystko, co chciałem napisać, napisał już Maciek Urban, więc zostawię ten temat w spokoju.
Zapomniałbym o najważniejszym. Wyrok w sprawie Kelthuza był mega rozczarowujący. Kto chciałby poznać więcej szczegółów o procesie tego odsyłam do naszego wywiadu - TUTAJ.
Dobra, przejdźmy do rzeczy przyjemniejszych. W tym roku chciałbym wyróżnić szczególnie dwa zespoły: Sound Rush oraz Strzał w Głowę. Przed pierwszym składem wciąż jeszcze dużo pracy (ćwiczcie, piszcie nowy materiał, grajcie jak najwięcej!), ale jak przypomnę sobie, gdzie dziewczyny plus Wojtek byli na początku tego roku, a gdzie są teraz to ciśnie mi się na usta tylko jedno zdanie: Dobra robota!
O Strzale w Głowę już napisałem tyle, że ciężko mi dodać coś nowego. Jak dla mnie muzyczne objawienie roku w naszym regionie. Czekam niecierpliwie na płytę i mam tylko jedną radę: nie spoczywajcie na laurach i róbcie dalej swoje, tak jak do tej pory. Trzymam kciuki za sukces również poza świętokrzyskimi granicami.
Dużym zaskoczeniem na plus był też dla mnie Festiwal Kielce ROCKują. Organizatorzy udowodnili, że jednak można stworzyć u nas kilkudniową imprezę, podczas której wystąpią zagraniczne gwiazdy (może i nie pierwszoligowe, ale Dudley Taft czy Blindside Blues Band to też nie płotki) i która przyciągnie całkiem sporą publikę. Oby w 2015 roku było jeszcze lepiej!
W ogóle na świetne koncerty nie mogliśmy w tym roku narzekać. W końcu nasze strony odwiedziły takie uznane kapele jak Luxtorpeda, Hunter, TSA, Corruption, Indios Bravos, Kabanos, Kult czy Decapitated. O Alcoholice nie wspomnę ;)
Nadzieje na przyszły rok? Pewnie jestem naiwny, ale liczę na to, że w końcu coś się ruszy w temacie frekwencji na koncertach. No i że samych rockowych imprez obrodzi nam w przyszłym roku tyle, żebyśmy mieli ból głowy, na którą z nich się zdecydować.
Tweet