
Kameralna nawałnica w Woorze
Jako pierwszy na woorowej scenie, niedługo po godzinie 20, zainstalował się Diablop. Solowy projekt Piętaszka występującego, na co dzień w kapeli Na Zewnątrz nie podbił nielicznej grupy fanów, która przybyła tego wieczoru na koncert. Podczas blisko 40 – minutowego występu pod sceną bawiły się jedynie pojedyncze osoby. A szkoda, bo muzyka prezentowana przez Diablop to kawałek całkiem niezłego black metalu.
Zobacz galerię zdjęć z koncertu
Po metalowej nawałnicy przyszedł czas na koncert Azotoxu. Pochodząca z Ćmielowa formacja zagrała w sobotę świetną sztukę. Energia płynąca z estrady, totalny luz muzyków, którzy grając równocześnie świetnie się bawili oraz charyzma wokalisty kapeli to największe plusy ich występu. Publiczność tym razem nie pozostała obojętna na wydobywające się z głośników dźwięki i skromną grupą rozpętała pod sceną szalone pogo.
Trzecią w kolejności załogą, która pojawiła się w sobotę w Woorze był Na Zewnątrz. Ostry, zadziorny punk rock rodem z Lipska nie pozostawił nikogo obojętnym. Kielecka publiczność wylewała siódme poty ostro pogując, skacząc, a w pewnym momencie odśpiewała wraz z Piętaszkiem spory fragment jednego z utworów. Był to zarazem najdłuższy występ tego wieczoru. Na zewnątrz przebywał na scenie ponad godzinę i dla mnie była to lekka przesada. Pod koniec koncertu muzyka płynąca z głośników zaczynała po prostu męczyć. Zupełnie inne zdanie miała natomiast publiczność, która skutecznie wywołała Piętaszka i spółkę na bisy.
Sobotni wieczór zakończył występ formacji Friedhof. Panowie uraczyli nielicznie zebranych pod sceną fanów solidną dawką post punku. Koncert pochodzącego z Ćmielowa składu był intensywny za to dość krótki. Panowie pożegnali się z kielecką publiką już po ok. 40 minutach. Wpływ na taki obrót sprawy miał na pewno fakt, że fani po blisko 3 godzinach nieustannego pogo byli łagodnie mówiąc: dość zmęczeni.
Podsumowując: to był niezwykle intensywny wieczór. Diablop, Azotox, Na Zewnątrz oraz Friedhof sprawili, że wszyscy amatorzy ostrych, punkowych brzmień, którzy pojawili się tego wieczoru w Woorze nie wyszli z klubu rozczarowani. Jedyną bolączką była frekwencja, która po raz kolejny wyniosła skandalicznie niski poziom.
Tweet