Naszym uchem: Tylko dla koneserów electroniki

Autor: Konrad Kosmala 07/07/2015 12:07

Na pierwszy rzut oka można zauważyć, że jest to niezależne dzieło, które z pewnością nie zostało stworzone dla typowego zjadacza chleba.

Zacznijmy od okładki. Przyznam, że całkiem wpadła w mój gust, choć jest myląca. Silny kontrast czerni z bielą w połączeniu z czcionką nazwy zespołu na górze sugeruje, że raczej będziemy mieli do czynienia z blackmetalowym brzmieniem. Tymczasem otrzymujemy całkiem spokojną electronicę. Choć „spokojną” to pojęcie względne.

fotencjaaaaaaaaaa

EPkę otwiera Suburban Destroyer. Utwór jest jednym z tych, które potrafią wciągnąć w klimat silnie odbiegający od codzienności. Przyznam, że duet robi całkiem dobrą robotę jeśli chodzi o tworzenie tego typu dźwięków. Kompozycyjnie jednak kawałek do mnie nie trafił. Co mi się natomiast spodobało, to intro do następnego numeru A walk. Na ukłony zasługuje gitara. Naprawdę słychać w niej świetny feeling.

Trzecia pozycja na płycie, Spike & Julia to wolny i, można by powiedzieć, melancholijny element EPki. Osobiście zaliczam go do listy kawałków dobrych do odpłynięcia od świata na kilka minut. Szkoda tylko, że wokal chowa się nieco za instrumentami, choć być może jest to zabieg celowy.

Ostatnim na liście jest Snowhag. Niestety stwierdzam, że intro nie do końca się udało. Dwa długie elektroniczne dźwięki są drażniące i niezbyt zachęcają do dalszego słuchania. Za to outro można uznać za całkiem przyzwoite. Miła i wolna melodia dobrze pasuje do zakończenia EPki.

Pora na końcową ocenę. Jeśli mam być szczery, to niechętnie wróciłbym do wspomnianych wyżej kawałków. Pewnie dlatego, że zupełnie nie odnajduję się w takim stylu. Doceniam jednak fakt, że chłopaki robią coś całkowicie swojego i nie podlegają żadnym schematom, co doskonale słychać, a to zawsze się ceni. Dlatego myślę, że znajdą się ludzie, którym spodoba się ta EPka, choć we mnie niestety nie wzbudziła wielkich emocji.

Ocena: 4/10