
Kultowych koncertów ciąg dalszy
Są imprezy, podczas których pomiędzy występującymi artystami, a fanami pod sceną pojawia się niesamowita i ciężka do opisania chemia. To ona sprawia, że niektóre koncerty zapisują się w naszej pamięci na długo. Tak się właśnie zdarzyło w 2013 roku, kiedy po czteroletniej przerwie Kult powrócił do Kielc:
Kazik z gitarą, Kazik na rękach fanów i równe trzy godziny grania. Takiego wieczoru w naszym mieście dawno nie było.
Możemy powiedzieć jak Amerykanie: „Well done”. Spisaliśmy się: wspólne śpiewanie z Kazikiem, skoki ze sceny, taniec „pogo” to wszystko daliśmy od siebie Kultowi. Oni odpłacili się nam niesamowitym widowiskiem.
W czwartkowy wieczór fani mieli pełne ręce roboty. Nie dość, że słuchali, skakali i tańczyli, to mogli jeszcze wejść na chwilę na scenę. Przybić „piątkę” z Kazikiem i wrócić falą na salę. Sam wokalista Kultu skorzystał z możliwości crowd surfingu przy okazji utworu „Czarne Słońca”.
Przeczytaj pełną relację oraz zobacz fotogalerię z tego koncertu
Rzadko się zdarza żeby podobna chemia wystąpiła dwa razy pod rząd. A jednak coś takiego wydarzyło się w Kielcach. Po 365 dniach Kult powrócił do stolicy Gór Świętokrzyskich i zagrał jeszcze lepszą sztukę niż poprzednio:
„Kurwa mać, Kielce! Dziękuję bardzo!” – tymi mało cenzuralnymi słowami wokalista Kultu, Kazik Staszewski, pożegnał wczoraj kielecką publiczność, po czym oddał jej pokłon. Odpowiedziało mu chóralnie skandowane „Dziękujemy!”.
Lider pochodzącej z Warszawy kapeli był wczoraj wieczorem w doskonałym nastroju. Zapowiadał praktycznie każdy z zagranych utworów, dzielił się różnymi historiami z publicznością, przybijał mnóstwo „piątek”, zagrał kilka naprawdę odjazdowych solówek na swoim saksofonie, do którego powrócił, jak sam się przyznał, po paru latach, a nawet w pewnym momencie rzucił się w publikę i pływał chwilę na rękach kieleckich fanów. W jego ślady poszedł niewiele później również gitarzysta grupy Wojtek Jabłoński.
Przeczytaj pełną relację z tego koncertu
Każdy artysta, choć mówi, że uwielbia grać wszędzie, to jednak ma swoje ulubione miejsca, gdzie wie, że publiczność nigdy go nie zawiedzie i zawsze będzie fantastycznie reagować na jego muzykę. Po kwietniowym, akustycznym koncercie Kultu jestem przekonany, że Kielce są właśnie jednym z takich miejsc dla Kazika i spółki:
Gdy tylko muzycy Kultu pojawili się na estradzie „oklaski rozległy się nawet z najdalszej części sali". I rozlegały się w sumie przez cały czas trwania koncertu (a to spory wyczyn, bo warszawska grupa bawiła się razem z fanami blisko 3 godziny). Mało tego! Od momentu, gdy wybrzmiały pierwsze dźwięki kawałka „Polska” praktycznie cała kielecka publiczność stwierdziła, że fotele są jej zupełnie zbędne i aż do kończących piątkowy występ „Sowietów” spędziła czas na stojąco. W tym miejscu należy dodać, że znalazło się parę osób, u których wygrało lenistwo, lecz trzeba im oddać honor, że dzielnie wyklaskiwali rytm i bili brawo na siedząco.
Przeczytaj pełną relację oraz zobacz fotogalerię z tego koncertu
Przed nami czwarty występ Kultu w Kielcach w przeciągu ostatnich trzech lat. Czy warto się na niego wybrać? Na to pytanie odpowiedź musicie znaleźć sami. Zapoznajcie się z naszymi materiałami i wyciągnijcie wnioski. My możemy Wam tylko podpowiedzieć, że już odliczamy nie dni, a godziny, które pozostały do listopadowego koncertu. Do zobaczenia!
Tweet