Jak brzmi punk po czterdziestce?

Autor: Sebastian Banasiewicz 01/12/2015 22:53

Definicja punka?

Była kawa na ławę. Świetność polskiego punk rocka przypadała na lata 80. i 90. Zapytałem taty wprost – byłeś punkiem? Być może kilka imprezowych zdjęć, skórzana kurtka i stary magnetofon punka nie czynią. Już bliżej mu było do rockmena. Ale może coś ukrywał, gdzieś pojechał, myślał o włosach ułożonych w szpikulce. Uśmiechnął się do słuchawki. Klasycznie, lubił Lady Punk, Perfect, Republikę. Chciałem, żeby opowiedział mi, co kilkadziesiąt lat temu myślał o tej subkulturze. „Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Nie myślenie o niczym. Pełen luz”. W sobotę w Woorze był „pełen luz”.

Skorpionalia?

Atom był pierwszy. Zaczynał od coverów takich grup jak KSU, Dezerter, Azotox, Awaria. Wzorując się na wymienionych zespołach, zaczęli tworzyć własne kawałki: Co to kurwa za życie, Zwierzenia anarchisty, Jabolowy sen. Ich teksty to obraz stereotypowego wolnego strzelca, który zajmuje się piciem jaboli, napierdzielaniu się po ryju i narzekaniem na wszystko, co dookoła. Zadebiutowali grając razem z SexBombą 6 grudnia 2013 roku na „Punkowych Mikołajkach”. Blisko 2 lata później znowu skakali po wspólnej scenie. Pogadałem trochę z Bartkiem „Witkiem” Witeckim, gitarzystą Atomu. Po zagranym koncercie został bawić się przy starszych kolegach.

Druga była TZN Xenna – kultowy zespół polskiego punka. Przeżył już nie jedno. Rozpadał się dwa razy. Później do akcji wkraczał lider zespołu Krzysztof „Zygzak” Chojnacki i były reaktywacje. Mieli 24-letnią przerwę we wspólnym graniu (zaczęli w 1981). Skład ciągle się zmieniał. Nawet w Woorze nie zagrała aktualna czwórka. Z powodu kontuzji nie było Dariusza „Dynii” Dynowskiego, a jego zastępca nie znał na pamięć wszystkich utworów. Trochę było w tym wszystkim improwizacji, zakładania masek, pokazania ich świata.

Na koniec została Sexbomba. Nie jest to Sex Pistols, bo są młodsi, spokojniejsi, nagrali więcej płyt. Dla mnie grają bardziej rock'n'rolla, chociaż po scenie poskakają. Debiutowali na festiwalu w Jarocinie w 1986 roku. W Polsce grali już wszędzie – Opole, Sopot, Woodstock. Świat dla nich to punk rock. Życie dla nich jest jak „pogo” („Raz przeżyty dzień”). To najlepsza definicja punka. Albo się lubi ten ruch. Wtedy zakłada się koszulkę Korony Kielce, maluje twarz na żółto i kiwa do przodu i do tyłu. Albo nie lubi. Wtedy klepie się chałturę, siedzi się w palarni i robi zdjęcia.

Szanuję.

Ale nawet kilka dni później wszystko mi śmierdziało dymem.