Rapapara, rapapara, czyli było Grubo!

Autor: Redakcja 06/12/2015 16:44

Galaktyka Kurwix Kielce, klub Woor, godz. 21:20

Przyznaję się bez bicia – spóźniłem się i przegapiłem występ Distorted Transmission. Dlatego pierwsze, co zrobiłem to zasięgnąłem języka wśród znajomych jak tym razem poszło młodym kielczanom. Po trzeciej wypowiedzi, która brzmiała mniej więcej tak: Stary! Zajebiście zagrali! Rozkręcili fajne show i słychać, że robią postępy uznałem, że nie ma sensu dalej prowadzić śledztwa. Skoro cała trójka była na TAK (a trzeba podkreślić, że nigdy wielkimi fanami DT nie byli) to znaczy, że chłopaki musieli wypaść naprawdę dobrze.

Zobacz galerię zdjęć z koncertu - autor: Maciej Wadowski

Gdy ja bawiłem się w Sherlocka na scenie konkretny ferment siał już Szylu Paza & Paul Dabliu Band. O ich ostatnim koncercie w Woorze pisałem w ten sposób: masa pozytywnej energii, która błyskawicznie porwała do wspólnego szaleństwa publiczność, świetne zgranie, bardzo dobra i wprowadzająca powiew świeżości sekcja dęta, gitarzysta niesiony na rękach fanów i grający na gitarze w tym samym czasie, no i basistka, która czarowała nie tylko swoją grą na basie to najlepsze podsumowanie tych kilkudziesięciu minut, jakie grupa wypełniła swoją muzyką i po wczorajszym show ciężko mi cokolwiek dodać. Może tylko to, że z każdym kolejnym występem ta kielecka formacja coraz bardziej mnie do siebie przekonuje.

Tuż po godz. 22…

…na woorowej estradzie pojawili się bohaterowie wieczoru, czyli Łydka Grubasa (to tak tytułem przypomnienia, jeśli ktoś jakimś cudem przespał ostatnie akapity). Panowie zaczęli od motywu z filmu Star Wars, a potem już jechali równo po bandzie. A najgorszy przed sąsiadem wstyd, gdy ci córkę w dupę jebie Żyd!, Za górami, za lasami żyją baby z kutasami czy Każdy Polak ma pod zlewem śmietnik to tylko niektóre z perełek tekstowych. Że zbyt przaśny to humor? Uwierzcie mi, że w połączeniu z rockiem zagranym na imprezową nutę słucha się tego więcej niż zajebiście. Niedowiarków niech przekona fakt, że tak skaczącej, tańczącej i śpiewającej publiczności dawno w Woorze nie widziałem.

Teksty same w sobie nie zrobiłyby takiej furory, gdyby nie solidny podkład muzyczny. Umiejętności technicznych jak i głowy do przebojowych, rockowych struktur muzykom Łydki odmówić nie można. Szczególnie, że zapoznać się z nimi można było bez problemu, bo nagłośnienie urywało głowę przy samej dupie szyi.

Tuż przed godz. 24…

…Łydka Grubasa zeszła ze sceny. Prawie półtorej godziny koncertu i ponad 30 minut bisów – to chyba najlepiej świadczy, że między kielecką publiką, a pochodzącym z Olsztyna zespołem zaistniała wczoraj niebywała chemia. Można powiedzieć również dosadniej: panowie skopali wczoraj srogo wszystkim obecnym dupy. I już nie mogę doczekać się powtórki!

lydka20152