Namiętny wieczór z Nocnym Kochankiem

Autor: Bartosz Osman 01/05/2016 15:04

Latające staniki, publika miejscami głośniejsza od zespołu, totalny młyn pod sceną i wielokrotny, muzyczny orgazm – tak wygląda najkrótsze podsumowanie wizyty Nocnego Kochanka i ekipy Zgład w kieleckim Woorze.

W sobotni wieczór rola supportu przypadła w udziale grupie Zgład. Pochodząca z Radomia formacja pojawiła się na „woorowej” scenie tuż przed godziną 20 i przebywała na niej przez 45 minut. W tym czasie muzycy uraczyli publiczność solidną porcją heavy metalu. I choć ciężko cokolwiek zarzucić ich kompozycjom, to w przeciwieństwie do dwóch zagranych coverów, nie wywołały one zbyt żywiołowych reakcji pod barierkami.

A propos wspomnianych wcześniej przeróbek panowie pokusili się o zaprezentowanie własnych wersji Cheri Cheri Lady Modern Talking oraz Seek & Destroy Metalliki. Ten drugi numer nie tylko sprawił, że publika prawie zaczęła „szukać i niszczyć”, ale i zakończył set pozostawiając lekki niedosyt, który mam nadzieję zostanie zaspokojony już za tydzień (Zgład będzie supportował Thermit w sobotę, 7 maja, również w Woorze).

Pojawienie się bohaterów wieczoru na scenie tuż po 21 wywołało wśród publiczności prawdziwą euforię. Dobrze ponad setka ludzi śpiewała, skakała i szalała razem z Nocnym Kochankiem przez cały czas trwania koncertu. Nawet stołki przy barze (zazwyczaj cieszące się dużym zainteresowaniem na każdej imprezie) świeciły pustkami.

Na tak fantastycznie reagujących fanów kapela nie mogła pozostać obojętna. Panowie nie tylko muzycznie dali z siebie wszystko, ale i pomiędzy utworami często wchodzili w interakcję z publiką. Rozbudowane zapowiedzi numerów, przybijanie piątek, zabawy call & response, a po występie wspólne foty i rozdawanie autografów – większość formacji powinna brać w tym względzie przykład z Nocnego Kochanka.

Równie dobrze wyglądała setlista. Dej mu, Wielki Wojownik, Andżeju…, Diabeł z piekła, Piątunio czy zagrany na bis Minerał Fiutta to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie można też pominąć świetnego wykonania Ace of Spades wiadomej grupy z gitarzystą Robertem Kazanowskim w roli wokalisty czy fragmentu Takie Tango Budki Suflera z fantastycznie naśladującym Krzysztofa Cugowskiego Arkiem Cieślą.

Podsumowując można śmiało stwierdzić, że Nocny Kochanek doprowadził wczoraj kielecką publiczność do orgazmu. I to wielokrotnego. Moja krótka lista kandydatów do koncertu roku 2016 wzbogaciła się o kolejną pozycję. Tymczasem niczym dziewica po pierwszym razie czekam na kolejne spotkanie z Nocnym Kochankiem.

Fot. facebook.com/nocnykochanek