Czy Bóg wygolił Królowej?
To miał być niesamowity wieczór. Długo wyczekiwany i spędzony wspólnie z prawdziwym Końcem Świata, rzecz jasna tym katowickim. Wiadomo, panowie grają świetnie i swoją muzyką poruszają serca, dusze oraz ciała. A czy Kielce zostały odrobinkę poruszone?
Koncert rozpoczął się praktycznie punktualnie, tak jak było zapowiadane. Koniec Świata swoim fanom przedstawił materiał ze swojego najnowszego albumu: „God Shave The Queen”. Oczywiście, nie zabrakło starych, dobrych kawałków. Publiczność wręcz rozpływała się przy dźwiękach: Wystarczy, ze serce mi bije, Granat w plecaku, czy Dziewczyny z naprzeciwka. No klasyka.
Mogłabym wymieniać jeszcze kilka cudownych, znanych każdemu przebojów Końca Świata. Jednak zmieniając troszkę słowa piosenki, napiszę: "Jak się we Wspaku znalazłam", pomyślałam: Ale lipa, jestem w szoku. A czemu? A temu, że Kielce. Znaczy nie tylko Kielce, ale świętokrzyskie dało troszkę dupy.
Dwa lata temu, będąc w tym samym miejscu, na koncercie tej samej formacji, byłam zachwycona frekwencją. Ludzi było dość sporo. No chyba, że mnie pamięć myli. W czwartek wchodząc do Wspaka zastanawiałam się, gdzie są ci ludzie. Nie wiem, czy coś się dzieje, że z roku na rok jest coraz mniej na koncertach. Biorąc pod uwagę, że ceny biletów studenckich były bardzo przystępne, ciągle myślę, w czym problem. Wydarzenie było utworzone, o koncercie było pisane, a także mówione. A tu co? Ludu troszkę mało. Pocieszał mnie fakt, że z czasem ktoś dochodził i dzięki temu robił się na sali większy tłum.
Ilość osób to był jedyny minus tej imprezy.
Zobacz fotorelację z koncertu.
Mimo wszystko jestem bardzo zadowolona i dumna z osób, które przybyły na koncert. Kochani daliście z siebie nie 100% ale 1000000%. Bawiliście się fenomenalnie, aż serce rosło patrząc na tyle szczęśliwych mordek szalejących w „pogo”, bądź podrygujących na sali.
Koniec Świata zagrał cudownie i chyba każdy, kto był we Wspaku, zgodzi się ze mną. Ten koncert był po prostu piękny, nie dało się stać spokojnie. Od dawna jeden z najlepszych na jakim byłam. Nogi oraz całe ciało dosłownie rwało się do tańca.
Panowie z Katowic pokazali się kieleckiej publiczności w bardzo dobrej formie. Nowa płyta jak najbardziej na duży plus. Stare, kochane przeboje na jeszcze większy plus. Ja po prostu was bardzo Lubliu, ale chyba nie tylko ja. Wydaje mi się, iż każdy kto w czwartkowy wieczór zawitał do Klubu przy ul. Śląskiej.
No cóż, z niecierpliwością czekam na kolejny występ.
Tweet