Okiem redaktora. Żeby było wreszcie normalnie 

Autor: Redaktor 10/11/2016 18:00

Z cztery, pięć lat temu w Kielcach nie działało się praktycznie nic pod względem koncertowym. A dzisiaj zrobiło się nam chciałoby się powiedzieć wreszcie normalnie.

Pamiętam okres swoich studiów w Kielcach. Z zazdrością patrzyłem na to co dzieje się w innych miastach. Regularnie odbywały się tam koncerty między innymi: Kultu, Comy czy Heya. A u nas z nazw, które przychodzą mi do głowy na szybko w miarę regularnie przyjeżdżały zespoły pokroju: Happysadu czy Acid Drinkers. Nie chcę ich obrażać, bo to świetne kapele. Z resztą bardzo lubię ich słuchać, ale najwięksi przyjeżdżali do Kielc od wielkiego dzwonu. Klub Woor rozkręcał się i nie robił koncertów tak często jak obecnie. Co jakiś czas coś działo się we Wspaku. 

Z czasem wszystko zaczęło się zmieniać, czyli gdzieś mniej więcej ze trzy lata temu. Zaczęły pojawiać takie nazwy jak: Kult czy Lao Che. Teraz w klubie przy Placu Wolności, praktycznie co weekend mamy koncert dla fanów punk rocka czy mocniejszych brzmień. Ci, którzy wolą alternatywne brzmienia mogą się wybrać do klubu Bohomass Lab przy ulicy Kapitulnej. A spragnieni dużych nazw powinni skierować swoje kroki do Grand Music Club. 

A tegorocznej jesieni mamy w czym wybierać. Kieleckie kluby prześcigają się w ciekawych propozycjach koncertowych. Część z nich już za nami, część przed nami. Dzieje się naprawdę sporo. Równamy do najlepszych.

Chciałbym, żeby taka sytuacja stała się normą. Jestem świadomy, że powiedzmy dwa razy do roku u nas na przykład koncerty zespołu Coma mogą się nie sprzedać dobrze. Jednak byłoby fajnie, gdyby przy okazji każdej większej trasy raz w roku odwiedzali stolicę regionu świętokrzyskiego.

W końcu, czemu mamy być gorsi od takich miast jak: Rzeszów, Zielona Góra czy Opole. Nie musimy przecież też jeździć na porządne gigi polskich wykonawców do Warszawy, Krakowa czy Łodzi. Nie mówię tutaj o zagranicznych gwiazdach, ale może w przyszłości mogłyby pojawić się w Kielcach.