Organek na solidną czwórkę

Autor: Bartosz Osman 22/11/2016 10:44

Sobotni wieczór przyniósł nam prawdziwą, muzyczną ucztę. Na „deskach” Grand Music Clubu pojawił się Organek – postać, która całkiem niedawno narobiła niezłego zamieszania na polskiej scenie. I choć sam koncert wzbudził we mnie mieszane uczucia, to progi nowego, kieleckiego klubu opuszczałem zadowolony. Cofnijmy się jednak do początku…

Na początku było Sło… No dobra, może nie aż tak daleko. Do klubu przy ul. Sienkiewicza 78 dotarłem parę minut przed 21. Niestety mało sprzyjająca aura jak i problemy z komunikacją miejską pozbawiły mnie szans na zobaczenia supportu. Jednak po opiniach zebranych od zgromadzonych na miejscu słuchaczy jak i szybkiego researchu na YouTube mogę śmiało stwierdzić, że było, mówiąc krótko: godnie. Ok, skoro wiemy jak wypadł zespół Sayes to sprawdźmy jak poradziła sobie gwiazda wieczoru

Organek wraz z towarzyszącymi mu muzykami pojawił się na scenie tuż po godzinie 21. Głośny aplauz publiki, szaleństwo pod barierkami, staniki latające w powietrzu – jednym zdaniem: początek był gorący. Niestety im dalej w przysłowiowy las tym większe miałem wrażenie, że atmosfera występu stygła. Pomimo że muzycy dawali z siebie wszystko, a kielecka publiczność nie pozostawała im dłużna to brakowało mi tej chemii pomiędzy wykonawcą a fanami, która czyni koncert wyjątkowym. Szkoda, bo nie zawiodła za to (przynajmniej w większości) setlista.

W sobotni wieczór dostaliśmy nie tylko „organkowe” klasyki na czele z O, matko!, Głupi ja, Kate Moss, Dziewczyna Śmierć czy King of the Parasites, ale też silną reprezentację nowego albumu w postaci m. in. singlowego Mississippi w ogniu. Wartym odnotowania jest fakt, że niektóre numery zabrzmiały tego wieczoru dwukrotnie. Czy był to dobry pomysł? Według mnie nie do końca, ponieważ przez duble zabrakło miejsca m. in. na utwór Ta nasza młodość, na który bardzo czekałem.

Podsumowując, sobotniemu występowi Organka w kieleckim Grand Music Clubie daję na zachętę solidną, szkolną czwórkę. Było dobrze, ale następnym razem liczę na poprawę oceny. Szczególnie, że publiczność, artysta jak i miejsce koncertu mają w sobie ogromny potencjał.