Każdy nosi w sobie jakiś bunt

Autor: Redakcja 13/12/2016 01:25

- Zanim zebralibyśmy pieniądze od obcych ludzi, prędzej byśmy umarli niż wydali płytę - komentuje nasz rozmówca. 

Premiera „Buntu” za nami. Długo kazaliście czekać fanom na to wydawnictwo...

Mateusz Salata (lider formacji Hook): – Wszystko było spowodowane opóźnianiem wydania płyty przez poprzednią wytwórnię. Krążek miał się ukazać zaraz po finalnym masteringu, czyli wiosną 2015 roku. Niestety, wytwórnia cały czas nas zwodziła i nie chciała wydać albumu. Czekali aż sami „rozhulamy” któregoś z naszych singli w radiu i wtedy wypuszczą album…

Minął rok od pierwszej umownej daty wydania „Buntu”, więc zdecydowaliśmy się na zerwanie umowy i wydanie albumu niezależnie. Niewiele brakowało by tak by się stało, gdyby nie Fonografika (polska wytwórnia płytowa – przyp. red.), która zaprosiła nas do współpracy. I stało się. Minęły zaledwie dwa miesiące od podpisania umowy, a album znalazł się w sklepach.

W jaki sposób chcieliście wydać "Bunt" niezależnie? Crowdfunding?

– Zanim zebralibyśmy pieniądze od obcych ludzi to prędzej byśmy umarli niż wydali płytę. Ludzie mają w naszym kraju na co wydawać pieniądze; na pewno nie na nieznany zespół (śmiech). Chcieliśmy za wydanie zapłacić sami, sprzedawać płytę na koncertach i jeśli kolejne single znalazłyby się w ogólnopolskich rozgłośniach to spróbować samemu wprowadzić płyty do sklepów. Całe szczęście wyręczył nas w tym nasz wydawca – Fonografika.

Uważacie się za ludzi zbuntowanych?

– Każdy nosi w sobie jakiś bunt. Należy się buntować, bo na świecie jest wiele rzeczy, z którymi się nie zgadzamy. Często boimy się o nich mówić. Gdyby nie asertywność i chęć sprzeciwu, nie udałoby się zmienić nic w naszym życiu.

Z jakim feedbackiem spotkaliście się po opublikowaniu płyty?

– Cieszymy się że ludzie gdzieś w Polsce kupują nasz album, znają nas z mediów i kojarzą z koncertów. Nasza muzyka zaczyna oddziaływać na innych i zaczynamy to czuć. Dzięki temu mamy chęć do dalszej pracy i promocji w celu poszerzenia grona odbiorców.

Były jakieś mniej przyjemne komentarze?

– Jeszcze nie spotkaliśmy się z negatywnymi uwagami. Do tej pory wszyscy chwalą łącznie z redaktorami Antyradia, Radia RDC, Eski ROCK i reszty regionalnych rozgłośni, w których lecimy. To jest bardzo miłe uczucie. Myślę, że jeszcze nie jesteśmy tak znani żeby narazić się internetowym hejterom. Raczej znajdujemy się na etapie, że jak ktoś posłucha i mu się nie spodoba to po prostu wyłącza, nie wraca do tego więcej i nie komentuje negatywnie w internecie, bo szkoda mu na to czasu.

Graliście m.in. z Irą, Chemią, Comą, Nocnym Kochankiem. Teraz jesteście w trakcie trasy gdzie jako główny zespół promuje swoją płytę. Czujecie, że „Bunt” przyniesie Wam jakiś przełom?

– Mamy raporty od niektórych rozgłośni, że nasze single leciały od momentu premiery ponad 1000 razy, więc warto w niektórych miastach pokusić się o zorganizowanie koncertu, gdzie tylko my będziemy headliner'em. Zobaczymy jak to wyjdzie sami jesteśmy ciekawi i nie jesteśmy w stanie przewidzieć ile ludzi przyjdzie na koncert.

Wasze krążki można nabyć w Empikach, sklepach Mediamarkt, Saturn, ale także w kieleckim Starmanie.

– Dystrybucja do sklepów to nieodłączna część umowy z wytwórnia fonograficzną, więc to leży po ich stronie. W Starmanie można również nabyć nasze płyty na wypadek braków w sklepach (śmiech)... Żartuję oczywiście... :) Przyjaźnimy się z klubem Starman, który pomaga promować kieleckie zespoły i sam zaproponował nam taką sprzedaż. Można tam nabyć również inne gadżety takie jak kubki, kostki do gitary czy koszulki.

Na czym skupicie się teraz, po wydaniu płyty? Myślicie już o kolejnym krążku?

– Tak. Mamy już pierwsze pomysły. Jak tylko skończymy promocję albumu, natychmiast zabieramy się za nowy materiał.

Rozmawiała Anna Staniek.