Ninja Syndrom tamtych lat?

Autor: torvus4 25/05/2017 11:29

Jeśli po dwudziestu latach włączasz płytę i czujesz że jest „zajebiście” to  znaczy, że ludzie którzy to nagrali, zrobili to rewelacyjnie. Tych panów poznałem gdzieś w okolicach 2002 roku w momencie, kiedy już tak często nie grywali, a udostępnili mam swoje miejsce na próby (nam czyli Sound Off).

Kultowe przedszkole „Na Stoku”. Dużo się grało, dyskutowało itp.

Nathaniel

Początki zespołu sięgają 1996 roku. Po roku wspólnego grania zarejestrowali pierwszy materiał demo „White Butterfly”, który narobił lekkiego szumu w Kielcach.

Pamiętam, że kiedyś Adam (perkusja) powiedział mi, że pojechali z tym demem do MMP i Tomasz Dziubiński po przesłuchaniu materiału powiedział: „(…) Panowie, może warto zacząć coś robić innego niż grać?”. Nie zrazili się tym. Grali dalej. W tym czasie zaczęli koncertować i byli dobrze przyjmowani przez publiczność.


W czerwcu 1998 roku zaczęła się tak naprawdę Era Nathaniel’a. Pojechali do Olsztyna do Selani Studio i nagrali „Waithing for Death”. Było to wydarzenie jak na owe czasy porównywalne do Ninja Syndrom, którzy niedawno nagrywali z Danielem Bergstrand’em  w Dugout Studios.

Realizatorem nagrania był Andrzej Bomba znany min. ze współpracy z „Vaderem”.

Na demie znalazły się cztery utwory. Gods Dream, This World is Not My Home, The Hunger and She, oraz rewelacyjny The Cafe of the Sold Souls. Materiał bardzo melodyjny z dużą ilością świetnych solówek. Od początku działalności byli porównywani min. z Death. I ten materiał w dużej mierze był inspirowany właśnie tym zespołem.

Telegazeta

Były to czasy, gdzie nie było internetu (tak, były takie czasy :)), więc zespoły wysyłały swoje kasety, czy płyty. „Waithing for Death” trafiał do zinów, pism zajmujących się muzyką metalową, tj. Metal Hammer, Trash' em All, Morbid Noizz.  Przyniosło to wiele kontaktów w kraju i zagranicą.

Pamiętam, że kiedyś na telegazecie TVP2 była taka podstrona Rock-Fan i widziałem, że co jakiś czas pojawia się koncert, gdzie grał Nathaniel. A było tego w sumie sporo.


Dość szybko, bo już rok później Nathaniel zaszył się po raz kolejny w studio. Pojechali  tym razem do Katowic do Cyber Studio nagrywać „Hidden inside a spilit”. Wyczekiwany w Kielcach (i nie tylko). Wiedzieli jak ma wyglądać, czego oczekują od siebie samych i realizatora. Za produkcję odpowiedzialni byli Łukasz i Paweł - dwaj gitarzyści. Album inny. Nadal wiele melodii w kompozycjach, ale już nie przypominał zespołu Death pod względem brzmienia. Było to już „coś” swojego. (świetnie się słuchało tej płyty podczas jazdy samochodem na autostradzie na A4 :)). Na płycie znalazło się 8 numerów.  W tym kawałek pod tytułem Waithing for Death, nawiązujący do dema z 1997 roku.

Po nagraniu pojawił się problem z wydaniem. Firma, z którą podpisali kontrakt …splajtowała. Nowym wydawcą został Demonic Records. Dystrybucja płyty była tylko poprzez sprzedaż wysyłkową. Niestety, nie odbyło się także bez zmian personalnych. Odszedł Paweł Rózga, a zastąpił go „Meha” czyli Kamil Wojtczak obecnie Folya.

Niby wszystko zaczynało się fajnie kręcić, a jednak zespół w pewnym momencie zawiesił działalność. Nowego albumu nie doczekaliśmy się. Era Nathaniel’a dobiegła końca.

Podsumowując

Szkoda, że nie wypłynęli na szersze wody. Mieli bardzo duży potencjał, świetni technicznie. Adam był swoistym guru dla nie jednego kieleckiego (i nie tylko) perkusisty. Gitarzyści pokazali jak grać melodyjne solówki. Bas, że nie tylko wielcy basiści w metalu mogą grać paluchami. Szkoda, że muzyka w pewnym momencie zeszła na drugi plan.

Kiedyś Paweł Rózga powiedział: „(…) Lokalna sława prowadzi tylko i wyłącznie do frustracji (…)”.  Patrząc na niektóre nasze kieleckie zespoły okazuje się to nadal aktualne…

Skład (ostatni):
Łukasz „ Smigło” Sobiepański – gitara , wokal,
Kamil „Meha” Wojtczak – gitara,
Paweł „Wyrzutnia” Alberski – bas,
Adam Witecki – bębny.

oraz
Paweł Rózga – gitara.

Zdjęcia (TUTAJ) pochodzą z oficjalnego fan page’a zespołu @nathanielband oraz z facebook’owego profilu Łukasza „Śmigła” Sobiepańskiego.