
Umarł Woor, niech żyje Woor!
Co się zmieniło? Najkrócej mówiąc.. wszystko. Już na samym wejściu wita nas nowa ścianka, która ma pełnić rolę tzw. „wiatrołapu”. Na pierwsze praktyczne testy trzeba jeszcze troszkę poczekać, aż temperatura na zewnątrz spadnie znacząco, za to już teraz można nacieszyć oczy jej wyglądem. Szczególnie, że prezentuje się obłędnie i świetnie współgra z drugim malunkiem na sąsiedniej ścianie.
Przejdźmy teraz do baru. Na miejscu witają nas nowe półki wykonane z metalowych profili i szyld z blachy ryflowanej z wyciętym logo Woora. Całość wygląda świetnie! Nowy wystrój w porównaniu do starego, czarno-czerwonego wprowadził więcej światła i ożywił atmosferę przy barze. No i warto zwrócić uwagę na ciekawy patent eksponowania papierosów.
Spójrzmy teraz w kierunku sceny. Pierwsze dwa nowe aspekty, które od razu rzucają się w oczy to odnowione logo za estradą i jeszcze więcej ryflowanej blachy na ścianach. Dla mnie to kolejny strzał w dziesiątkę. Blacha nie dość, że odbija światło i daje wrażenie większej przestrzeni to w dodatku od lat jest jednym z symboli heavy metalu. W dodatku świetnie zabezpiecza ściany przed bardziej szalonym pogo.
Opuśćmy główną salę i zajrzyjmy do dwóch mniejszych sal. Tutaj zmiany widoczne są od razu. Stare, chropowate, kamienne ściany (w końcu budynek, w którym znajduje się Woor pochodzi z początku XX wieku) tworzą niezwykły klimat. Aż ma się ochotę usiąść tam przy piwie i podumać trochę nad historią tych pomieszczeń.
No dobra, skoro były marchewki pora na kije. Po remoncie najbardziej rażą drobne niedoróbki. A to w jednym miejscu ostały się resztki starego tynku. W drugim straszą nieco fragmenty płyt gips kartonowych. Gdzie indziej natomiast widać, że komuś przy malowaniu trochę drżała ręka i wyszły mazaje. Ale umówmy się. To wszystko są drobnostki, które w wolnych chwilach można sobie na spokojnie dopracować i nie wątpię w to, że tak właśnie będzie i w tym przypadku.
Na koniec powiedzmy sobie jedno. Chłopaki i dziewczyny z Woor załogi zdecydowaną większość prac zrobili we własnym zakresie i za to należą im się cholernie duże brawa. W błyskawicznym tempie (jak na taką ilość roboty) wyrobili się z remontem, w który włożyli mnóstwo potu, wysiłku oraz pasji. Udało im się ożywić i odświeżyć wygląd i klimat Woora, który o podobne zabiegi prosił się już od jakiegoś czasu.
Teraz zaś czas na Was fani Woora. Przybywajcie tłumnie na koncerty, kupujcie piwo i szanujcie pracę, jaką włożyli Wasi znajomi w to, aby w fajnych warunkach można było się wspólnie bawić. Pokażcie im, że było warto harować po godzinach. Do zobaczenia na miejscu!
Tweet