
„Turbo” pozytywny wieczór [RELACJA]
Przed główną gwiazdą wieczoru wystąpiły dwa zespoły: Crowd i Internal Quiet. Niestety pierwszego z nich nie było mi dane zobaczyć. Jednak w rozmowach ze znajomymi po wejściu do Woora wszyscy wychwalali krakowską grupę. Następnie przyszła kolej na ekipę z Aleksandrowa Łódzkiego, czyli Internal Quiet. Występ tego bandu wysłuchałem już w całości. Panowie zaserwowali nam ponad czterdziesto minutowy solidny heavy metalowy set, z takimi utworami jak: Energy, So Cold, czy Rain.
Turbo podczas piątkowego koncertu zagrało w czteroosobowym składzie. Nie dojechał z powodu choroby gitarzysta Krzysztof ,,Tercjusz" Kurczewski. Podczas prawie stu dwudziestu minut występu poznańska kapela zagrała przekrojowy set od najstarszych kawałków po kilka z ostatniej płyty „Piąty żywioł”. Nie zabrakło: Dorosłych Dzieci, ballady Jaki był ten dzień, Szalonego Ikara, czy zagranej na koniec podstawowej części koncertu dwuczęściowej Kawalerii Szatana.
Dźwiękowo było bardzo dobrze. Słuchać gitarowych popisów Wojciecha Hoffmanna to wielka przyjemność. Ogromne brawa należą się dla perkusisty Mariusza „Bobka” Bobkowskiego za luz w grze. Wśród publiczności w piątkowy wieczór w Woorze mieliśmy duży przekrój wiekowy fanów Turbo: od najstarszych sympatyków, którzy pamiętają ostatnią dekadę poprzedniego ustroju i debiut poznańskiej kapeli, a także młodych fanów heavy metalowej sztuki. Szałowi, tańca pogo i wspólnym śpiewom nie było końca. Publika zwalniała tylko w spokojniejszych momentach koncertu. Szkoda tylko, że więcej osób nie pokwapiło się w piątek do Woora.
Po koncercie przyszedł czas na autografy, wspólne zdjęcia i rozmowy z muzykami Turbo o wspaniałej 35-letniej karierze. Opuszczając Woor parę minut po północy pomyślałem, żeby niebiosa pozwoli się nam jak dłużej cieszyć takimi zespołami jak: Turbo, czy TSA. Jestem jednak o to spokojny, widząc je na scenie i patrząc jaką energię dają im występ na żywo.
Tweet