Gość w dom, cukier do szafy

Autor: Anna Staniek 18/08/2013 07:34

16 sierpnia w Woorze zagrały dwie kapele.

Jeśli chodzi o pierwszą z nich, Black Diamond, przyznam szczerze – moje zainteresowanie ich występem raczej oceniłabym jako niewielkie. Znacznie bardziej zainteresowana byłam występem formacji Paradygmat. W końcu zostali laureatami konkursu Antyfest 2013, co zaowocowało możliwością zagrania na jednej scenie z takimi gwiazdami jak Korn, Slayer, czy Behemoth. Supportowanie takim zespołom to już coś.

Było jednak trochę inaczej niż zwykle. Ale po kolei.

Koncert Black Diamond zaczął się o 21. Kto regularnie chadza do Woora na koncerty, ten wie jak to mniej więcej wygląda. Wychodzi pierwszy zespół, ludzi pod sceną mało, większość siedzi przy barze, zero jakiejś żywszej reakcji. Publika „rozkręca się” zazwyczaj dopiero przy kolejnych kapelach.

Zazwyczaj.

W piątek miał miejsce chyba jakiś „cud nad Silnicą”, bowiem było zupełnie inaczej. Już po paru minutach pod sceną zebrała się zacna grupka ludzi. I w dodatku nie ograniczała się ona jedynie do „bycia”.

Co było tego przyczyną?

Ogromna w tym zasługa wokalistki, Dagmary. Miała świetny kontakt z publicznością. Ona: „Ręce do góry!”, po czym publiczność podnosi swoje górne kończyny. Ona: „Zaśpiewajcie teraz z nami” i wszyscy panowie, jak jeden mąż… Śpiewają! Nie było tu miejsca na jakąkolwiek apatię, czy brak reakcji. No cóż, LADIES POWER.

S6304945

Pomimo, że tłumów na koncercie nie było i reakcja publiczności do „szałowych” nie należała, to jednak była zadawalająca. Formacja zagrała takie utwory jak: Cień, Jeden Grosz, czy cover Stone Sour Absolute zero. Na najaktywniejszych słuchaczy czekały płyty, koszulki oraz kostki. Na koniec zespół sfilmował część koncertu i obiecał, że filmik będzie można zobaczyć w sieci. W końcu Dagmara zapowiedziała gwiazdę wieczoru: – A teraz czas na tych, którzy nas tu zaprosili – Paradygmat!

Krakowska ekipa zgotowała słuchaczom solidną dawkę ciężkiego brzmienia. Wokalista, Piotr (Koza) Sobczak przekazał słuchaczom potężną dawkę energii, machał rękami, rzucał głową – zupełnie jakby bawił się razem z fanami pod sceną. A tam znów zapanowało „pogo”, chaos i zniszczenie.

Może w wersji mini, ale zawsze!

W piątkowy wieczór do Kielc przyjechały dwie grupy, by dać jak najlepszy koncert. Zrobili co mogli, żeby występ w 100 procentach był udany. Smutne jest, że po raz kolejny doszło do sytuacji, kiedy to zespół/zespoły dopisały, a kielecka publiczność już niekoniecznie.

Zobacz zdjęcia z imprezy!