
Piątek 13-tego pechowy? Nie w Woorze!
Pierwszym zespołem, który pojawił się w piątkowy wieczór na „woorowej” scenie był Młot Na Czarownice. Pochodzący z Pionek muzycy zaserwowali zgromadzonej publiczności solidną dawkę klasycznego heavy metalu.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje wokalista grupy Dawid Siwecki. Jego charakterystyczny głos sprawdzał się bardzo dobrze nie tylko w autorskich numerach kapeli, ale i w zagranym na bis nieśmiertelnym klasyku AC/DC Highway to Hell.
Zobacz galerię zdjęć z koncertów - autor: Anna Staniek
Po niespełna 40 minutowym secie MNC przyszedł czas na występ czeskiej formacji The Snuff. Goście zza naszej południowej granicy już od pierwszych minut udowodnili, że energetyczne, ciężkie granie nie jest im obce.
Czesi okupowali woorową estradę blisko godzinę i przez ten czas ciężko było stwierdzić, kto szaleje bardziej: muzycy na scenie czy publiczność pod barierkami. Ostatecznie nie udało mi się wyłonić zwycięzcy tej rywalizacji, dlatego ogłaszam sprawiedliwy remis.
Natomiast cały występ The Snuff najlepiej podsumowują słowa, jakie padły z ust wokalisty grupy już na pożegnanie: Kurwa, zajebiście!
The Bill, czyli gwiazda wieczoru, pojawił się na scenie w okolicach 22 i pozostał na niej przez blisko 2 godziny. Muzycy rodem z Pionek już od pierwszych minut swojego występu „kupili” kielecką publikę charyzmą i punkową energią.
Panowie zaprezentowali tego wieczoru większość swoich najbardziej znanych numerów i raczej nikt z publiczności nie powinien narzekać na dobór utworów. Nie brakowało oczywiście szybkich, skocznych kawałków, jak i tych nieco bardziej, powiedzmy, refleksyjnych.
O warsztacie muzyków nie wypada nawet wspominać. Zagrali nie tylko dobrze technicznie, ale i na dużym luzie. Widać było, że wspólne koncertowanie sprawia im po prostu radość.
Jedynym minusem występu The Billa był czas, który jak to zwykle bywa podczas świetnych imprez, gnał na łeb i szyję.
Podsumowując: bardzo dobre nagłośnienie (kolejny raz pod rząd, brawa dla akustyka), przyzwoita frekwencja (dobrze ponad setka osób) i trzy świetne kapele sprawiły, że warto było olać przesądy i wybrać się w ten piątkowy wieczór do Woora.
Tweet