W moich żyłach płynie rockowa krew

Autor: Martyna Iwan 17/03/2015 21:15

Do rodziców jesteśmy podobni. Jak to mówią, wradzamy się do nich. Podczas wielu etapów swojego życia bacznie ich obserwujemy, a następnie wyciągamy wnioski. Wiem, zapewne myślicie, co ja pier... Chyba źle teksty ktoś dobrał.

Otóż nie!

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego jesteście fanami muzyki rockowej? Może wyssaliście to z mlekiem matki, albo mieliście jakieś inne wzorce? Każdy z nas ma jakaś historię z tym związaną. Jeden utwór, jakiś riff gitarowy albo stara koszulka ojca z logiem metalowego zespołu.

Wyssać z mlekiem matki, czyli mieć wrodzoną i nabytą od dzieciństwa cechę. Oczywiście trzeba podkreślić to, iż nie tylko matki, ale i ojcowie mają w tym swój udział. Odziedziczyć można wiele talentów, zachowań albo nawet gestów.

Jednak przejdźmy do meritum.

Popytałam kilku znajomych, czemu słuchają takiej samej muzyki jak ich rodzice i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Sama będąc matką, często zastanawiam się, czy moja córka będzie wolała iść ze mną na koncert, czy z koleżankami na dyskotekę.

Teraz to jeszcze nie jest tak ważne, gdyż jej ulubiona piosenką jest Zuzia lalka nieduża, ale mimo to zaczyna tańczyć po dziecinnemu przy dźwiękach Acid Drinkers. No może już ma to we krwi, jak dziewczyny, z którymi porozmawiałam na ten temat. One, jak również ich ojcowie, odpowiedzieli mi na krótkie pytania związane z ich upodobaniami muzycznymi. Powstały z tego świetne historie.

Słabe brzmienia mnie mierziły       

Pan Mariusz od zawsze był na przekór wszystkim i wszystkiemu. Jak sam mówi: Słabe brzmienia mnie mierziły. Na dyskotece był raz w życiu, oczywiście pierwszy i ostatni. Nie pasowała mu taneczno-skoczna muzyka. Natomiast fascynowało go zamiatanie włosami o podłogę. Taki styl poprowadził pana Mariusza przez życie.

W latach szkolnych często przez to obrywał, przede wszystkim od swoich nauczycieli. W swoim życiu miał okazję zobaczyć na żywo największe gwiazdy muzyki metalowej. Saxon grający swój koncert 1986 roku na warszawskim Torwarze, Iron Maiden, Metallica, Black Sabath, AC/DC, czy w 1995 roku Motörhead, który pierwszy raz zagrał w naszym kraju.

Po prostu klasyka gatunku, tylko pozazdrościć.

Mimo wszystko, rodzina najważniejsza. W roku 1991 Pan Mariusz zrezygnował w wielkiego wydarzenia jakim był chorzowski koncert Metallicy i AC/DC na rzecz narodzin swojej jednej córki Martyny. Dziś oboje żartują z tego... A co do dzieci, Pan Mariusz nie zastanawiał się jakiej będą słuchać muzyki, jak mówi: – Wszystko jedno. Każdy słucha, to co lubi. Ważne żeby byli otwarci, szczerzy, tolerancyjni, bez braku jakichkolwiek uprzedzeń.

Co do Martyny, to jej tata był dla niej zawsze najlepszym przyjacielem, prawdziwym kumplem. Nigdy jej nie zniechęcał, natomiast dawał motywację do różnych działań. Uczył nowych rzeczy, np. jazdy motocyklem.

A muzyka?

Martyna również woli ciężkie klimaty. Taka muzyka od początku była obecna w jej życiu nie tylko dzięki tacie, ale też mamie. – Pamiętam, kiedy byłam mała, mama kładła mnie spać, zamykała drzwi, a z drugiego pokoju słychać było heavy metal. To była najlepsza kołysanka. Teraz jestem otwarta na „inną” muzykę, umiem się przy niej bawić, ale rock/heavy metal jest jedyna muzyką miłą dla moich uszu – zaznacza.

Zarażony muzyką przez brata

Ania i jej tata pan Piotr od kilku lat regularnie jeżdżą razem na koncerty i festiwale. Jednak miało to wszystko swój początek. Mianowicie, pan Piotrek zaraził się muzyką rockową przez swojego brata Zbigniewa, który mimo trudnych czasów przywoził do domu płyty winylowe.

Kolejnym ratunkiem, aby posłuchać dobrej muzyki był Trzeci Program Polskiego Radia i lista prowadzona przez Marka Niedźwieckiego. Pan Piotrek z trójkowych audycji nagrywał piosenki. Takie płyty, czy kasety były jedynym sposobem posłuchania zespołów takich jak: Republika, Manam, Budka suflera, TSA, Perfect, czy Oddział zamknięty.

Przez okres liceum i studiów nasz rozmówca jeździł na koncerty. Niestety, w pewnym momencie choroba nie pozwoliła na uczestnictwo w imprezach. Pozostały płyty kupowane na czarno, bądź przegrywane od kolegów. Jednak muzyka cały czas była mu bliska.

Ciekawy jest fakt, że nasz bohater, jak sam mówi: – Przez 5 lat na jednym roku studiów byłem z Piotrkiem Krzemińskim, gitarzystą i liderem grupy Ankh, dzięki temu też poznałem Jelonka.

Wszystko wróciło po latach. Czyli kiedy Ania, czyli córka Piotra, zaczęła dorastać. Jej chłopak Paweł zaraził ją swoimi mocnymi klimatami. Skończyło się to tak, że pod opieką Piotra zaczęli jeździć na koncerty i festiwale.

Jak Ania się z tym czuła? – Na początku wszystko mnie strasznie denerwowało, że jeździł za mną wszędzie i w ogóle. Jednak z czasem zaczęłam myśleć, że to jednak super sprawa. Mieć tatę, co lubi taką muzykę, co ja. Nie krytykuje mnie. Czuje, że jest ze mnie dumny. Cieszę się, że mam takiego tatę , który rozumie mnie pod tym względem i cieszy się, kiedy razem jedziemy na koncert. Mimo, że jest starszy ode mnie o 23 lata, to zachowuje się jakby był moim rówieśnikiem – zauważa córka naszego bohatera.

Obecnie Ania i jej tata razem z całą rodziną jeżdżą na Przystanek Woodstock. To już ich rodzinna tradycja trwająca kilka lat. Ania dzięki historii swojego taty wgłębiła się w temat muzyki rockowej. Co więcej Piotrek swoją wiedzą dzieli się z uczniami, gdyż jest nauczycielem historii. – Część ideologii i zainteresowań staram się przekazywać swoim uczniom, chodząc w zespołowych koszulkach na zajęcia, puszczając im muzykę, czy fragmenty festiwali.

***

Podobnych opowieści są tysiące. Ciężko byłoby je wszystkie zebrać. Zapewne każda z nich jest inna i zarazem wyjątkowa. Pojechałam na porodówkę w trampkach, a mój facet w koszulce Pidżamy Porno.

Dziecko musiało poczuć klimat.

Od początku przysłuchiwała się muzyce preferowanej przez nas. Tatuś małej kilku miesięcznej Amelce notorycznie włączał muzykę zespołu Gorgoroth mówiąc: – Córuniu musisz się uczyć od początku.

Ja z moją pociechą również często słuchamy rockowych kapel, ale wybieramy troszkę lżejszą niż wymieniony wyżej Grogoroth. Co więcej, bardzo jej się podoba jak ciocia gra na gitarze, więc działają razem.

Czasem kończy się to zerwaną struną, jednak radość dziecka jest niedopisania. Mam nadzieję, że niespełna dwuletnia Amelka kiedyś wybierze się razem z nami, na któryś z festiwali. Nie mówiąc już o koncertach.

Przecież w jej żyłach płynie rockowa krew.

Fot. www.flickr.com/photos/santea