Metal Attack na zakończenie majówki

Autor: Redakcja 03/06/2014 10:06

Całość zaczęła się w miarę punktualnie, kilka minut po 19:00. Na początek – Miryam. Kapela zaserwowała nam sporo utworów – jak to określiła wokalistka – „starych, ale odnowionych”, jak chociażby Passage, czy Mimo wszystko.

Biorąc pod uwagę fakt, że grupa miała jakieś sześć lat przerwy, zagrali bardzo przyzwoicie. Ciekawe brzmienie, przyjemna muzyka, zerwane struny, no i Małgosia Staszewska, która na scenie prezentowała się pięknie. To wszystko razem sprawiło, że Miryam może zaliczyć występ do udanych.

Następnie pojawił się Soul Plunder i cała impreza nabrała diametralnie innego klimatu. To już było silne, death metalowe granie. Chłopaki potrafili rozruszać publiczność zawodowo, pomimo tego, że również „zaliczyli” przerwę w koncertowaniu. Już na początku ich koncertu pod sceną utworzyła się „ścianka”, a kieleccy muzycy nie mieli litości dla fanów. Ukoronowaniem całego występu było wykonanie coveru Modern Talking Cheri Cheri Lady. Nie wiem, co duet z Niemiec powiedziałby na taką interpretację ich hitu, ale Woorowicze byli zachwyceni.


Po krótkiej przerwie, co by publiczność nie ostygła, przyszła kolei na Brainwashed. Ludzie rozgrzani, muzycy doskonale wiedzą, po co stoją na scenie, frekwencja zadawalająca – kapela ani na chwilę nie pozwoliła sobie na zwolnienie tempa.

Po występie rozdano kilka egzemplarzy ich świeżutkiego dema. Płyty rozeszły się jak świeże bułeczki, obyło się nawet bez walk i dantejskich scen jak podczas ostatniej wyprzedaży obuwia w jednym z marketów.

Na koniec zaprezentowali się goście z Lublina, czyli Razor of Death, w skrócie R.O.D. Niestety, na ich występie frekwencja już spadła. Nie wszyscy doczekali do końca imprezy, a to przełożyło się na liczbę osób pod sceną. Kapela, tak czy siak, dała z siebie wszystko i nie skupiała się na liczbie osób, tylko na jak najlepszym występie.

Ogólnie rzecz ujmując, to Metal Attack można uznać za udany. I to z kilku powodów. Wystąpiły cztery świetne kapele, w tym trzy kieleckie. Muzycy mieli dla kogo grać, w „godzinach szczytu” ludzi w Woorze było naprawdę sporo.

Fajne było też to, że organizatorzy postarali się, by praktycznie każdy mógł tego wieczoru wybrać coś dla siebie. Fani subtelniejszych brzmień mogli posłuchać gotyckiego Miryam, zaś preferujący w muzyce tzw. „tąpnięcie”, mogli w tej kwestii liczyć na Brainwashed, Soul Plunder, czy Razor of Death.