
Shemat zdobyty przez Sandomierz!
Pierwszą grupą, która pojawiła się tuż po godzinie 19 na scenie ustawionej w ogrodzie Domu Środowisk Twórczych było kieleckie Opium. Panowie znani są z energetycznych występów na żywo, dlatego tym bardziej zaskoczył mnie ich sobotni koncert. Zaskoczył niestety na minus.
Z czysto technicznego punktu widzenia nie mogę powiedzieć złego słowa o chłopakach. Obaj gitarzyści solidnie riffowali, sekcja rytmiczna elegancko trzymała wszystko w przysłowiowej kupie, a Adam Dulęba nie tylko fantastycznie zaśpiewał, ale i wyciął parę takich solówek, że gęsia skórka pojawiała się na całym ciele samoczynnie. Co więc poszło nie tak?
Zobacz fotogalerię z koncertów Opium i Sound Rush - autor Jon Winstone
Odniosłem wrażenie, że przez cały swój występ panowie zagrali tak, jakby byli zniechęceni imprezą i nie wierzyli, że faktycznie mogą w sHemacie zwyciężyć. Widziałem ich na żywo już kilka razy i zawsze byłem pełny podziwu dla pasji i energii, z jaką grają. W sobotę tych dwóch rzeczy niestety mi zabrakło.
Po Opium na pałacykowej scenie pojawił się kielecki zespół Sound Rush. Tym razem niespodzianki były na szczęście tylko na plus. To już nie ta sama, nieco nieśmiała grupa, którą miałem okazję obserwować podczas styczniowego półfinału. Widać oraz (co najważniejsze) słychać, że Monika, Ada, Wiola, Ala i Wojtek nie marnowali czasu i wykorzystali w pełni te pięć miesięcy, aby popracować nad materiałem, a także zgraniem. Efekty są imponujące i jeśli Sound Rush dalej będzie rozwijać się w tym tempie to z pewnością jeszcze nie raz o nich usłyszymy.
Pochodzące z Skarżyska-Kamiennej Raincoat zagrało, jako przedostatnia kapela sobotniego finału przeglądu sHemat. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku grupy Sound Rush słychać było, że chłopaki ostatnimi czasy nie próżnowali. Ciekawe, dopieszczone kompozycje (niektóre napisane zupełnie od nowa), dobry warsztat techniczny, świetne zgranie, a także moc i energia emanująca z młodych muzyków – to największe plusy i zarazem doskonałe podsumowanie ich sobotniego występu.
Jako ostatni na scenie pojawili się muzycy sandomierskiej formacji Strzał w Głowę. Mówiąc krótko – warto było na nich czekać. Od pierwszej do ostatniej minuty swojego występu panowie dali prawdziwy popis i zaserwowali zgromadzonej publiczności kawał porządnego, rockowego grania w pigułce. Kto nie był, niech żałuje.
Zobacz fotogalerię z koncertów Raincoat i Strzał w Głowę - autor Jon Winstone
Podsumowując, wielki finał tegorocznej odsłony Pałacykowego Przeglądu Zespołów sHemat można uznać za udany. Nie zawiodła pogoda, nie zawiodła organizacja, (chociaż dźwięk czasem delikatnie gdzieś uciekał, ale przymknijmy już na to oko ;), dopisała publiczność oraz co najważniejsze dopisały same kapele. Tymczasem pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość i czekać na kolejną edycję imprezy, która powinna tradycyjnie rozpocząć się już na początku przyszłego roku.
Tweet